„Bicie piany i robienie zadymy jest niepotrzebne”
Zapowiedź zamknięcia szamotulskiej pływalni wywołała pod koniec ubiegłego roku nie tylko oburzenie mieszkańców, ale i ogromne zainteresowanie polityków oraz mediów. Konferencje prasowe działaczy Platformy Obywatelskiej różnego szczebla, oświadczenia, deklaracje pomocy, reportaże telewizyjne – było tego sporo. Co pozostało po wielkim zamieszaniu? Nic. Zainteresowanie losem basenu jakoś osłabło. No i nie ma zapowiadanej szumnie modernizacji obiektu.
– Planujemy zamknięcie pływalni na okres od 1 stycznia do 31 sierpnia 2023 roku. W tym okresie zamierzamy wykonać inwestycję. Już przystępujemy do wykonania projektu nowej instalacji. Ewentualny kontrahent deklaruje, że jest w stanie to przedsięwzięcie
wykonać – informował 21 grudnia ubiegłego roku radnych gminnych Piotr Koczorowski, prezes ZGK.
Problemy
Niestety, wciąż nie udało się zrealizować planowanych w grudniu założeń inwestycyjnych, mających na celu obniżenie nakładów finansowych na utrzymanie szamotulskiej pływalni. Powodem są komplikacje związane ze znalezieniem odpowiedniego wykonawcy wyznaczonych prac. Miały one polegać między innymi na zainstalowaniu na dachu budynku fotowoltaiki, jako tańszego źródła energii, wymianie wentylacji, instalacji pomp ciepła.
Podczas zorganizowanych ostatnio przetargów okazało się, że pojawiły się problemy odnośnie spełnienia ustalonych wymogów ze strony firm zainteresowanych wykonaniem modernizacji pływalni. Przeszkodę stanowił też fakt, że oferenci proponowali realizację zadania za sumy przekraczające fundusze, którymi dysponuje Zakład Gospodarki Komunalnej, zarządzająca basenem.
– Jeśli chodzi o wyłanianie wykonawcy prac modernizacyjnych, jesteśmy na etapie wyboru oferty (mowa o kolejnym przetargu ogłoszonym w połowie lipca – przyp. red.), dlatego że pojawiły się dosyć poważne problemy proceduralne. Jeżeli uda się je zażegnać, podpiszemy umowę i będzie można przejść do realizacji. Nie potrafię powiedzieć kiedy nastąpi rozstrzygnięcie rozpatrywanych ofert. Cały czas czekamy na uzupełnienie dokumentów. Dziś po północy mają być one dostarczone – oznajmiał w poniedziałek 21 sierpnia Michał Dziedzic, zastępca dyrektora naczelnego spółki Zakład Gospodarki Komunalnej.
Następnego dnia Dziedzic poinformował nas, że firma zainteresowana przyjęciem zlecenia uzupełniła dokumenty, ale pozostawiają one wiele do życzenia.
– Mamy nadzieję, że być może we wrześniu na terenie pływalni ruszą zaplanowane prace. Bo pierwotne terminy rozsypały się. Teraz skupiamy się na dokonaniu właściwego wyboru przetargowego. Na tym, żeby wszystko dobrze przeprowadzić pod względem formalnym – wyjaśnia przedstawiciel szamotulskiej spółki.
Michał Dziedzic dodaje, że choć nie udało się wcielić w życie założeń inwestycyjnych, nadal aktualne są wcześniejsze zapowiedzi o otwarciu pływalni dla amatorów wodnych kąpieli.
– Wstępnie przygotowaliśmy się na uruchomienie krytych basenów 1 września. Ponieważ jednak dzień ten przypada w piątek, faktycznie obiekt zacznie działać od poniedziałku 4 września. Po otwarciu pływalni przewidujemy jej przerwę techniczną. Nastąpi ona prawdopodobnie na przełomie października i listopada – zaznacza dyrektor.
W poprzedniej rozmowie z „Gazetą” (w lipcu) dyrektor spółki ZGK tłumaczył, że montowanie urządzeń fotowoltaicznych na dachu obiektu, w którym mieszczą się kryte baseny, może odbywać się w trakcie gdy są one czynne (w międzyczasie spółka rozważała rezygnację z fotowoltaiki). Z pewnym przestojem w pracy basenów trzeba liczyć się natomiast przy demontażu pieca i wymianie wentylacji.
„Nie może być tak, że jedna firma utrzymuje inną”
Swoją opinię w poruszonym temacie wyraził wiceprzewodniczący szamotulskiej rady gminnej Marek Pawlicki.
– Nie jest tak, że nie ruszono z miejsca w sprawie przewidzianych na terenie pływalni prac. Wszystkie procedury jakie były potrzebne zostały przeprowadzone. Chodzi o to, że skoro kosztuje to odpowiednią ilość pieniędzy, to szuka się takich rozwiązań, na jakie nas stać. Nie jesteśmy w stanie za zaproponowane przez oferentów przetargowych kwoty wykonać zamierzonej inwestycji. I to stanowi główną przeszkodę – wyjaśnia Pawlicki.
I dodaje: – Mimo to, powoli były przeprowadzane na terenie pływalni prace pozwalające obniżyć koszty jej działalności i nadal one trwają. Z tego co wiem, po rozstrzygnięciu przetargu, będzie instalowana także fotowoltaika. Trzeba mieć na względzie, że zabiegi modernizacyjne ograniczą tylko koszty funkcjonowania pływalni. Natomiast tak i tak trzeba będzie do niej dopłacać. I nie ma co się nakręcać. Albo słuchać tych, którzy mówią, żeby cenę biletu podnieść o 1 zł do góry i wtedy uzyska się lepszą rentowność. To nieporozumienie. Cena biletu musiałaby wynosić 100 zł, żeby działalność opłacała się. Trzeba sobie zdać sprawę, że jedynym rozsądnym posunięciem jest przeznaczenie przez samorząd gminny 1 mln 500 tys. zł do 1 mln 700 tys. zł na dofinansowanie pływalni. W przypadku wszystkich samorządów posiadających baseny są one dofinansowywane. Więc bicie piany w tej mierze i robienie zadymy są kompletnie niepotrzebne. Na pewno zabiegi modernizacyjne zniwelują nieco wzrost kosztów przeznaczanych na prowadzenie krytych basenów. Ale i tak stałe, roczne dofinansowanie z zewnątrz jest konieczne i nie ma wyjścia. Baseny były budowane z myślą o tym, by nie miały formy komercyjnej, ale spełniały rolę edukacyjno-rekreacyjną. A pływalnia nie jest za darmo. Jeśli zdecydowaliśmy się na jej uruchomienie, to ktoś teraz musi dawać pieniądze na jej utrzymanie. Dopóki ZGK miało fundusze, to dofinansowywało ten obiekt przez wystarczająco długi okres. Kiedy koszty bieżące funkcjonowania ZGK wzrosły, dofinansowywanie musi zapewnić ten, kto zbudował baseny. Żeby nadal mogły one służyć mieszkańcom. A decyzję w tej sprawie podejmować będzie wysoka rada miejska. Nie można podmiotu gospodarczego obciążać wydatkami związanymi z funkcjonowaniem pływalni. Bo to nie należy do jego zadań. Nie może być tak, że dana firma utrzymuje następną firmę, nie przynoszącą dochodów.
„Wprowadzili spółki i czar prysł”
Radny Łukasz Heckert przypomina, że basen kryty w Szamotułach powstał dzięki inicjatywie burmistrza Romana Handschuha i przez kilka kadencji był dobrze zarządzany, a mieszkańcy byli zadowoleni.
– Nawet gdy występowały jakieś trudności, to gmina dawała sobie radę. Było tak do czasu, kiedy stery w mieście objął burmistrz Włodzimierz Kaczmarek i jego ludzie. Zmienili sposób zarządzania i wprowadzili spółki. Wtedy czar prysł i zaczęły się kłopoty. Być może obecny burmistrz Włodzimierz Kaczmarek powinien udać się z pochyloną głową do burmistrza Handschuha, najpierw przeprosić za to co zmarnował i jednocześnie prosić o poradę jak naprawić to co zepsuł – radzi Kaczmarkowi Heckert.
I przypomina: – Kiedy ogłoszono decyzję burmistrza Kaczmarka o tymczasowym zamknięciu basenu pod pretekstem remontu oraz oszczędności, mówiłem, że jest to ściemnianie. Tak samo jak z oświetleniem ulicznym w mieście. Podejrzewam, że ponowne uruchomienie lamp pochłonie całe oszczędności, o ile nie będziemy musieli jeszcze do tego dokładać. Ta sama sytuacja dotyczy basenu. W okresie kiedy był on zamknięty nie przynosił dochodu, ale cały czas generował koszty. Praca pomp, ogrzewania itd., które musiały cały czas funkcjonować, aby basen całkowicie nie uległ zniszczeniu, nie wspominając o pracownikach, którzy żyją w niepewności o swoją pracę. A remontu jak nie widać, tak nie widać. Rok zmarnowany!
Dziś słyszymy o ponownym otwarciu basenu – pytanie na jak długo? Może do kolejnego przetargu? Brak słów. Dla Szamotuł byłoby lepiej, gdyby ci wybitni dotychczasowi znawcy zarządzania miastem i jego obiektami, spółkami itp., zrezygnowali czym prędzej ze stanowisk i oddali je w ręce ludzi, którzy mają pojęcie o tym, jak profesjonalnie zarządzać gminą, jej instytucjami i jej majątkiem.
Ilona Kaluga czuje się oszukana
Ilona Kaluga nie kryje rozgoryczenia. Nieudolnością gminnych władz, ale i pozorowanymi działaniami posłów opozycji antypisowskiej deklarujących zaangażowanie w ratowanie pływalni. Mówi wręcz, że czuje się oszukana.
– W związku z informacją o tymczasowym otwarciu basenu krytego twierdzę, iż jako radna zostałam po części oszukana. Już sama informacja o wyłączeniu tego jedynego obiektu szamotulskiego, z którego korzystała ogromna ilość osób była szokiem, bowiem tłumaczono, iż podwyżki cen energii zafundowane w całym kraju, wpływające na utrzymaniem tego obiektu, to gwóźdź do trumny! Nikt z zarządzających nie liczy się z tym, iż wodny sport wzmacnia, regeneruje i uczy nie tylko małe dzieci i młodzież, z tego obiektu korzystają ludzie w różnym wieku, jak i emeryci. Pracownicy pływalni, trenerzy i całe zaplecze obiektu zapewne poczują się ponownie zagrożeni w codziennej walce o byt, większość z nich była przesuwana do innych prac w czasie wyłączenia basenu, trenerzy ćwiczyli z podopiecznymi na innych obiektach, które jakoś funkcjonowały, mimo podwyżek energii! Przeznaczyliśmy ogromną kwotę pieniędzy – 5 milionów – po to, żeby obiekt wrócił do funkcjonowania. W zasadzie spotkanie z posłami, które na początku roku odbyliśmy w tej kwestii, też nic nie dało, ale w październiku wybory, po podpisy poparcia ludzi będą wysyłać, może nie warto im pomagać, bo wraz z naszą gminną władzą zapominają o naszym problemie – mówi radna. Jak zwykle nie owijając niczego w bawełnę.
Węglewski krytycznie
Radny Bartosz Węglewski przez długie cztery lata obecnej kadencji samorządu był twarzą obozu Włodzimierza Kaczmarka. Dziś usiłuje dystansować się od polityki burmistrza.
– Mija 9 miesięcy od zapewnień, że Zakład Gospodarki Komunalnej dokona inwestycji, które zmniejszą koszty energetyczne funkcjonowania naszej pływalni, przez które została ona zamknięta. W dniu 8 sierpnia na terenie obiektu nie widać, ani pomp ciepła, ani paneli fotowoltaicznych, a obiekt ma zostać otwarty we wrześniu – wytyka decydentom.
– Z informacji wynika, że spółka musiała anulować przetargi ze względów na zbyt wysokie oferty i kwestie formalne, a także – jak już mogę tylko z mojej spostrzegawczości określić – zmniejszyła też zakres inwestycji i tutaj nasuwa się kilka pytań. Jeżeli ZGK otworzy we wrześniu pływalnię, to czy w tym momencie stać ją będzie na ponoszenie kosztów, których ponieść nie dawała rady obecnie? Kiedy pływalnia zostanie ponownie wyłączona i na jaki okres w związku z inwestycjami, które miały zostać przeprowadzone, a nie zostały? Dlaczego kwoty przetargowe tak drastycznie odbiegały od kosztorysów szacunkowych przedstawianych na spotkaniu z radnymi, gdzie zapewniano nas o potrzebnych kwotach? I w końcu po co pływalnia została zamknięta, jeżeli nie wydarzyło się nic, poza kwestiami formalnymi? Nie spodziewam się odpowiedzi na to, ani jako mieszkaniec, ani jako radny, oczywiście co wrażliwsi znowu będą doszukiwać się tutaj ataku, a ja po prostu doszukuje się racjonalności, której nie ma – bije na alarm radny.
Co ciekawe, w lipcu, po unieważnieniu pierwszego przetargu na modernizację pływalni, Węglewski problemów nie dostrzegał.
– Zwracałem się do Bartka Węglewskiego, jako szefa komisji sportu, aby zwołał posiedzenie komisji, bo po unieważnieniu przetargu przez „komunalkę” było już widać, że cała koncepcja remontu basenu legła w gruzach – przypomina radny Jerzy Najderek. – Ale nie widział potrzeby zwołania komisji. Mówił, że nie ma się co niepokoić i denerwować. A moim zdaniem niepokój był uzasadniony, co potwierdza sytuacja z pływalnią na dzień dzisiejszy.
(mal)
Foto: – Dopóki ZGK miało fundusze, to dofinansowywało ten obiekt przez wystarczająco długi okres. Kiedy koszty bieżące funkcjonowania ZGK wzrosły, dofinansowywanie musi zapewnić ten, kto zbudował baseny – podkreśla Marek Pawlicki