15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

Rocznica minęła, a organy milczą

Czy na takie gesty stać dzisiejszych szamotulan?

Rocznica minęła, a organy milczą

Niegdyś szamotulanie słynęli z dobroczynnych gestów – fundowali na rzecz miasta z własnych datków szkoły, dzisiejsze przedszkole „Jarzębinka”, bądź inne instytucje publiczne. Czy na takie gesty stać dzisiejszych szamotulan?

W to, że szlachetna idea może ich pobudzić do wspólnego, zgodnego działania, wierzy Henryk Bekasiak. Urodzony społecznik, radny pierwszego w Szamotułach po transformacji ustrojowej samorządu gminnego. Próbuje on wskrzesić dawne tradycje, z których znani byli nasi przodkowie, potrafiący zjednoczyć się w obliczu społecznych potrzeb.

Tym razem wyzwaniem dla szamotulan jest dokończenie budowy  organów w bazylice mniejszej. Jak zrodził się ów pomysł?

 

Są niemal duszą świątyni

– Zastanawiało mnie dlaczego po iluś latach, wciąż nie możemy doczekać się funkcjonowania organów? Przewidywano, że będą one gotowe na jubileusz 50-lecia koronacji obrazu Matki Bożej Szamotuł Pani. Rocznica minęła, a organy nadal milczą. W związku z tym, mimo że nie jestem mieszkańcem parafii kolegiackiej, chociaż kiedyś należałem do niej, byłem w niej chrzczony i zawierałem w niej ślub, zacząłem interesować się tą sprawą. Pytałem proboszcza czy ma jakiś komitet, który zająłby się budową organów. Bo przecież jest to poważna inwestycja, tak jak budowa kościoła, powiększanie jego zaplecza czy odnawianie go. A organy poza samym budynkiem  świątyni, są kolejnym najważniejszym w niej elementem. Początkowo myślałem o stworzeniu fundacji, która zajęłaby się pozyskiwaniem środków finansowych na dokończenie budowy organów. Ale zrezygnowałem z tego pomysłu, bo łączy się z nim zbyt wiele sformalizowanych procedur.

Sądziłem, że może pan Jacek Grabowski, który udziela się na rzecz parafii, próbował założyć komitet, którego celem byłoby doinwestowanie organów. Okazało się, że nie. Dlatego postanowiłem sam zawiązać tego rodzaju grupę. Poza panem Grabowskim, poprosiłem o pomoc Pawła Łączkowskiego. Jest on zorientowany w sprawach darowizn z racji prowadzenia niegdyś tego typu stowarzyszenia. Korzystała z niej między innymi moja rodzina, kiedy zachorował na nowotwór mój nieżyjący już niestety, wnuk. Wybierając Pawła Łączkowskiego miałem też na względzie, że  jako radny, jest osobą publicznego zaufania – mówi Henryk Bekasiak.

 

Idea może scalać zarówno tych z lewa jak i z prawa

I dodaje: – Pan Grabowski zaproponował sporządzenie listy poparcia dla akcji zbierania funduszy na organy, na której znalazły się znane w Szamotułach i nie tylko, osoby. Cel, który nam przyświeca, może połączyć ponad podziałami zarówno tych z lewa, jak i z prawa, czy tych znajdujących się pośrodku. Uważam, że prośby o włączenie się do naszej inicjatywy warto kierować nie tylko do obecnych, ale także byłych mieszkańców Szamotuł, którzy uczyli się tutaj i ich rodziny pochodzą z Grodu Halszki. Obecnie ludzie ci są rozsiani po całej Polsce, a niektórzy rozrzuceni są wręcz po całym świecie. Dzwoniłem nawet do mojej bratanicy do Ameryki, która pochodzi z rodziny Galusów. Mam też wielu znajomych w Polsce, którym przekazałem kilkanaście maili. Wszystkich proszę, żeby zachęcili do współdziałania zaprzyjaźnione osoby. Mam świadomość, że „Gazeta” nie załatwi za nas wszystkiego. Każdy z nas musi starać się dotrzeć do swych znajomych. Odezwałem się też do osób zaprzyjaźnionych z żoną, które mieszkają we Wrocławiu.

Kiedy zastanawiałem się, jak ruszyć to wszystko żeby przekonać innych, że warto się angażować, doszedłem do wniosku, że trzeba wyeksponować to, co nas łączy. I przyszły mi do głowy cykle spotkań muzycznych pod nazwą „Świat Wacława z Szamotuł”. Uznałem więc, że muzyka stanowiłaby trafne spoiwo. Zwłaszcza, że za dwa lata minie 450 lat od śmierci szamotulskiego kompozytora. Pomyślałem też, że kiedy będą już pieniądze i organy, dobrze byłoby zadbać o kontynuowanie i rozwijanie działalności kulturalnej, wykorzystując nowy instrument, w który zostanie wyposażona kolegiata. Dlatego próbowałem nawiązać kontakt z organizatorami „Świata Wacława z Szamotuł”. W ten sposób trafiłem do Łukasza Bernadego, który zgodził się współdziałać z naszą obecną grupą. Dużo zrozumienia i wsparcia okazuje nam także dyrektor Szamotulskiego Ośrodka Kultury Piotr Michalak, służąc często swymi radami.

Propagując nasze przedsięwzięcie warto odwołać się do historii, kiedy społeczeństwo własnym sumptem wznosiło kościoły i inne instytucje. Podobnie może być teraz. Nawet ci, którzy nie utożsamiają się z Kościołem, mogą okazać swoją pomoc. Docierając do różnych osób z ulotkami rozpowszechniającymi naszą akcje, jeden z mężczyzn odparł, że jest wrogiem Kościoła. Odpowiedziałem, że w takim razie  jako człowiekowi umuzykalnionemu, zależy mu chyba na upowszechnianiu kultury. Myślałem, że na tym się skończy. A jednak po pewnym czasie  zauważyłem w poczcie przesłanego przez niego mejla. Widocznie musiał przemówić do niego nasz apel. Liczę, że w 2021 roku uda się w pełni zmontować organy. A w 2022 roku mogłyby już działać.

Marzeniem Henryka Bekasiaka jest, by na pierwszy inauguracyjny koncert, po ostatecznym wykonaniu organów, móc zaprosić wszystkich darczyńców, którzy przyczynią się do zwieńczenia dzieła.

 

„Będzie to pewnym świadectwem naszego współczesnego pokolenia…”

Jacek Grabowski podkreśla, że w podjętej inicjatywie istotne jest, iż swoją akceptację wobec niej wyrażają przedstawiciele różnych środowisk. Nie tylko wierzący, ale i ci dla których muzyka i kultura stanowią uniwersalne wartości.

Największym walorem naszego przedsięwzięcia wydaje się fakt, że udało się przekonać do niego tak liczne grono ludzi, prezentujących różne spojrzenie na życie, a  jednak potrafiących złączyć się w tym apelu. Dla mnie właśnie to jest jego najbardziej pozytywną stroną. Nie umniejszając oczywiście znaczenia zadania, którego urzeczywistnieniu służy nasza odezwa.

Przecież robimy to dla Szamotuł, by pozostało tu coś trwałego, na kolejne dziesięciolecia czy wieki. To będzie pewnym świadectwem naszego współczesnego pokolenia, potwierdzającym, że jeśli chcemy, potrafimy dużo rzeczy zrobić. Wspaniałe przykłady wspólnego działania odnajdujemy wśród ludzi mieszkających na całym świecie, począwszy od Korei, Tajwanu po Europę, jak pisał kardynał Grocholewski, który był prefektem Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej. Wystarczy wspomnieć jak wspaniałe uniwersytety katolickie powstały w Seulu, w Tajwanie, właśnie jako inicjatywa i żmudne działanie ludzi w krajach, gdzie jest tylko 1,5 procenta katolików. Ale kultura, wiara, dążenie do prawdy, do pozytywnego widzenia świata, idealnie się uzupełniają i ze sobą splatają, motywując do osiągania coraz bardziej ambitnych celów – podkreśla.

 

 

„Chyba potrafimy teraz o nią zadbać”

– Jeżeli kilka wieków temu, jeszcze przy starych metodach pracy, potrafiono wybudować tak potężną kolegiatę szamotulską, wzniesioną 600 lat temu, to teraz chyba będziemy potrafili odpowiednio o nią zadbać i sprawić, by zagościł w niej odpowiedni klimat – dodaje Jacek Grabowski. – W świecie wyznacznikiem poziomu cywilizacyjnego  zawsze była kultura, również materialna. I tego nie możemy jej zaniedbywać, mówiąc – ach, nastały takie czasy, że nas to przerasta. Nie przerasta! Jeśli wzajemnie przekonamy się do pewnych rzeczy, to jesteśmy w stanie wiele osiągnąć. Czas, historia, dały nam okazję  byśmy stanęli na wysokości zadania i pokazali, że potrafimy żyć nie tylko przyziemnymi sprawami. Wówczas każdy z nas będzie czuł się spokojny, spełniony, zadowolony, że może wesprzeć tak szlachetny cel. Każdy z nas, jeśli kiedykolwiek przekazał jakiś datek na cel charytatywny, wie jaką potrafi to wywołać radość w sercu. Cieszę się, że tak szerokie grono poparło nasz apel, choć było kilka osób, które nie zechciały się do niego przyłączyć, ale szanuję to. Ci, którzy podpisali się pod naszym przedsięwzięciem w ten sposób, już coś z siebie dali. Staram się poszukiwać w tym wszystkim takich elementów, które przekonują do tego, że ludzie są odważni, dobrzy, że chcą coś zaoferować, nie ograniczając się do swojego małego podwórka. Dlatego bardzo doceniam nazwisko każdej osoby, która znalazła się na naszej liście.

 

„Patrząc na ilość parafian, nie są to aż tak kolosalne pieniądze”

Łukasz Heckert, należący do zajmującej się kontrolowaniem wydatków parafii kolegiackiej rady ekonomicznej, zaznacza, że starania o zakup nowych organów rozpoczęły się w okresie, gdy funkcję proboszcza pełnił ksiądz Zbigniew Nowaczewski.

Kuria nie chciała wówczas wyrazić zgody, by osoby z zewnątrz dofinansowywały budowę organów. Z tego co wiem, mimo, że obecnie ograniczony jest udział w życiu parafii, ludzie wpłacają datki na organy. Na ten cel przeznaczane są też pewne sumy ze składek. Ale to wciąż za mało. Patrząc na kwotę 50-60 tys. euro, która potrzebna jest na dokończenie budowy organów, to trzeba przyznać, że jest ona spora. Ale przekładając to na ilość osób należących do parafii, zakładając hipotetycznie, że swoją chęć pomocy wykazałoby chociażby 200 rodzin, które zadeklarowałyby wpłaty po 1 tys. zł, to w krótkim okresie czasu można by znacznie uzupełnić brakującą sumę. Mogłoby to być także na przykład 400 rodzin, które przekazałyby od siebie po 500 zł, czy 800 osób, które ofiarowałyby po dajmy na to 250 zł. Z drugiej więc strony, nie jest to aż tak kolosalny pieniądz, którego nie bylibyśmy w stanie zdobyć. Trzeba mieć też na względzie, że organy nie będą własnością Kościoła i proboszcza, ale szamotulan. Jest to też historyczna rzecz, mająca nawiązywać do dawnego zabytkowego instrumentu. Powinno nam więc zależeć na jego odtworzeniu, zgodnie z panującymi przez stulecia tradycjami, doprowadzając do tego, by wreszcie rozbrzmiał dźwięk tego niezwykłego instrumentu. Jeśli popierający apel w sprawie ukończenia budowy organów, wśród których znalazło się około stu osób, przekazałoby choćby jakiś symboliczny grosz, to być może zdołalibyśmy zgromadzić sporą część niezbędnej kwoty – oznajmia Łukasz Heckert.

Ksiądz dziekan Mariusz Marciniak przypuszcza, że dawne organy, pochodzące z pierwszej połowy lat dwudziestych, działały do lat osiemdziesiątych XX wieku. Zostały rozebrane ze względu na stopień zniszczenia przez szkodniki drewna, głównie kołatka domowego. Jeśli chodzi o montaż nowego instrumentu, który   rozpoczęto cztery lata temu, wydano do tej pory na ten cel w granicach 1 mln zł. Na uzupełnienie brakujących elementów będzie trzeba wydać ponad 50 tys. euro. Prace wykonuje znakomity poznański organmistrz Jan Drozdowicz.

 

Próby pozyskania zewnętrznego dofinansowania nie powiodły się

Ksiądz proboszcz Marciniak wyjaśnia, że niestety nie powiodły się próby pozyskania zewnętrznego dofinansowania na budowę organów, ponieważ nowy instrument nie jest zabytkiem. – Do naszej parafii należy prawie 14 tys. osób. Ale z powodu epidemii koronawirusa, w niedzielnych mszach uczestniczy zaledwie 600 osób. Wcześniej było ich blisko 3 tysiące. Coraz trudniej więc pozyskiwać fundusze od wiernych na bieżące wydatki, a także na zaplanowane inwestycje. Cieszę się, że zrodziła się oddolna, społeczna inicjatywa, w której nie są ważne aspekty polityczne, lecz dobro ludzi. Na pewno organy przydadzą się w kościele. Chodzi również o możliwość wykorzystania ich przez ogół mieszkańców, podczas koncertów, spotkań z młodzieżą, z dziećmi. Mamy bardzo wykształconego organistę, który jak najbardziej gotów jest udzielać się na tej niwie, współdziałając z mieszkańcami – mówi ksiądz dziekan.

 

Czasami mały kamyczek potrafi wywołać lawinę

Henryk Bekasiak z kolei tłumaczy, że do tej pory wykonany został tak zwany prospekt, czyli cała obudowa organów, na którą składają się tak zwane szafy wraz z piszczałkami w ilości 3,5 tys. sztuk. Brakuje natomiast wnętrza instrumentu, stanowiącego jego serce. Chodzi konkretnie o instalację elektroniczną, którą musi zostać podłączona do istniejących już piszczałek.

To skomplikowana sprawa. Brakujące elementy będą zamawiane w Niemczech. Ostatecznie zamontuje je firma, której zlecono między innymi montaż organów dla katedry poznańskiej – informuje   Bekasiak. Sądzi on, że szamotulanie odpowiedzą na postawione wyzwanie jeszcze większym odzewem.

Czasami wystarczy mały kamyczek, który jest w stanie poruszyć lawinę. Liczę, że nam także uda się wzniecić lawinę pozytywnych postaw i ofiarności, by rozpoczęte dzieło zostało doprowadzone do końca – puentuje zainicjowaną przez siebie akcję Henryk Bekasiak.

ika

 

FOTO:

– Cel, który nam przyświeca, może połączyć ponad podziałami zarówno tych z lewa, jak i z prawa, czy tych znajdujących się pośrodku – mówi o idei budowy organów Henryk Bekasiak

 

Poprzedni
Następny