
Rozmowa z Jarosławem Szurką, wybranym na stanowisko Burmistrza Gminy Pniewy
21 kwietnia mieszkańcy gminy Pniewy wybrali pana na stanowisko burmistrza. Mamy nowego burmistrza, ale co z większością w radzie? Komitet Nasze Sprawy, który pan reprezentował wprowadził do piętnastoosobowej rady tylko dwie radne. Z kim nowy burmistrz będzie próbował budować większość w radzie miejskiej?
W skład rady wchodzi piętnaście osób. Ze wszystkimi będę rozmawiał i to w jak najszybszym czasie. Będę starał się tą większość stworzyć. Wszyscy mamy wspólnie działać dla Pniew i nie ma znaczenia, z jakiego komitetu wyborczego radny pochodzi. Nasze programy są bardzo zbliżone, różnice są kosmetyczne. Spotkania z radnymi rozpocznę od komitetu, który wprowadził najwięcej radnych.
Czyli na tą chwilę nie ma ustaleń w kwestii na przykład przewodniczącego rady?
Jeszcze nie. Myślę, że pod koniec tygodnia takie decyzje już będą podjęte, a to bardziej gestia rady niż burmistrza.
Po gminie krążą już nazwiska potencjalnych zastępców burmistrza. Czy w tym temacie można już coś więcej zdradzić?
Jeszcze nie. Nie chciałem dzielić przysłowiowej skóry na niedźwiedziu. Pewne rozmowy już przeprowadziłem. Na pewno będzie to osoba, która była już burmistrzem lub zastępcą burmistrza, bo z dwoma osobami będę kontynuował rozmowy. Będzie to doświadczony samorządowiec spoza gminy Pniewy. Skoro ja będę debiutantem, to chciałem do współpracy zaprosić osobę, która mnie wesprze, podobnie, jak uczynił to mój poprzednik. Ostateczną decyzję podejmę w najbliższy piątek (rozmawiamy w środę 24 kwietnia – przyp. red).
Sukcesy i porażki Jarosława Przewoźnego?
W kampanii wyborczej odwiedziłem około 1500 gospodarstw domowych. Wydaje mi się, że porażką mojego poprzednika była utrata komunikacji z mieszkańcami. To nie jest moje zdanie, to usłyszałem od ludzi, których odwiedzałem. Większość osób i ja również uważam, że burmistrz Jarosław Przewoźny zrobił bardzo dużo i trzeba być mu wdzięcznym. Ale coś, gdzieś zawiodło na końcu, może w ostatnich dwóch, trzech latach. I to dosłownie usłyszałem w każdym domu. Nie można tego uznać za porażkę, która zaszkodziła gminie, ale personalnie mojemu poprzednikowi. Poza tym w wielu miejscowościach przyszedł trend na zmiany. To nie jest tak, że ludzie chcieli, żebym ja konkretnie był burmistrzem. Chcieli zmiany, a ja dałem im taką możliwość. Gdyby mi ktoś w grudniu powiedział, że będę burmistrzem, nie uwierzyłbym.
Zatem kiedy zapadła decyzja o pańskim kandydowaniu na burmistrza? Przecież był pan na liście jednego z komitetów, startujących w wyborach do Rady Powiatu Szamotulskiego?
Tak naprawdę, zaczepiły mnie mądre kobiety podczas zakupów w jednym z pniewskich sklepów, niedużych zakupów, bo poszedłem po natkę pietruszki. Chwyciły mnie pod ramiona i powiedziały tak: panie Jarku, czy pan nie widzi, co się dzieje? Ja się pytam: ale co się dzieje? Ludzie chcą zmiany. My jesteśmy w takim miejscu „badania opinii publicznej” i bardzo dużo słyszymy. Bardzo dużo osób mówi o panu, jako o kandydacie na burmistrza. Podchodzimy do kolejki na rzeźnickim i ludzie mówią, że o mnie tutaj wszyscy przed chwilą rozmawiali. Dotarło do mnie, że do tej pory funkcjonowałem w takiej bańce informacyjnej, chyba podobnie jak burmistrz. Wszyscy byliśmy jakby w jednym sosie. Gdyby mi ktoś wcześniej powiedział, że ludzie na wsi mogą być niezadowoleni z burmistrza, to chyba bym ich popukał po głowie. Wyszedłem z tego sklepu i zacząłem się zastanawiać, o co tu chodzi? Nie mogę złego słowa powiedzieć na Jarka, bo bym zgrzeszył. Bardzo dobrze mi się współpracowało, miałem bardzo dobry kontakt z burmistrzem. Kiedy uprzedziłem burmistrza, że być może wystartuję w wyborach, nie byłem jeszcze do tego do końca przekonany, gdyż nie miałem nawet kandydatów na radnych. Przygotowywałem się przecież do wyborów do rady powiatu, już nawet zdjęcia były gotowe. Ale ostatecznie przekonałem się do startu w wyborach na burmistrza, kiedy zacząłem szukać kandydatów na radnych. Nikt mi nie odmawiał, wszyscy chętnie się zgadzali.
Nie wykorzystywałem w kampanii planów burmistrza, o których wiedziałem, a których on nawet nie wykorzystał. Jarosław Przewoźny zawsze był dla mnie fair i ja też powiedziałem sobie, że będę grał fair. Nie dziwię się, że może ma do mnie jakiś żal. Ale myślę, że jak emocje opadną, to jeszcze sobie porozmawiamy i będzie OK.
W swoim programie wyborczym jako jeden z priorytetów wymienił pan kompleksowy plan budowy i remontów dróg?
Chcę powołać komisję do spraw bezpieczeństwa i zrobić konkretny plan, taki harmonogram z nazwami ulic, kryteria, według których będziemy wybierać kolejne drogi do budowy. Chciałbym, żeby ludzie wiedzieli, która droga, w jakiej kolejności będzie robiona w danym roku lub w kolejnych. Mam nadzieję, że ludzie nie myślą w ten sposób, że jak zmienił się burmistrz, to do końca roku będą zrobione wszystkie drogi. Ta komisja ma działać nie tylko w dzień, ale też po zmroku. Bardzo dużo ludzi narzeka na przejście dla pieszych na skrzyżowaniu ul. Poznańskiej i Kościerskiej, że wieczorem i w nocy jest słaba widoczność. W jednej z wsi usłyszałem, że przesunięto przystanek autobusowy, ale lampy, która obok niego stała już nie przestawiono. To są takie drobiazgi, na które ludzie zwracają uwagę, bo utrudniają im życie.
Zależy mi na ścisłej współpracy z radnymi powiatowymi w kwestii modernizacji dróg powiatowych. Są odcinki dziurawe jak ser. Będzie mi zależało na drodze i chodniku w Zamorzu, chodniku między Dęborzycami a Buszewem, czy też remontem dróg w okolicy Przystanek, Lubosinka i Dębiny oraz do Turowa. Uważam, że o wiele więcej inwestycji na terenach wiejskich byłoby zrealizowanych, gdyby droga przez wioskę w obszarze zabudowanym leżała w gestii gminy. Do powiatu należałyby tylko drogi pomiędzy wioskami. Opieszałość w kwestii remontu dróg w wioskach najbardziej szkodzi burmistrzowi. Ludzi nie interesuje, że to jest droga powiatowa. Oni płacą podatki, jak wszyscy inni i też mają prawo do drogi i chodnika.
Może warto rozmawiać na te tematy z politykami?
Będę rozmawiał z politykami wszystkich opcji, ale z żadnym nie będę sobie robił zdjęć. Chętnie z każdym porozmawiam, skorzystam z jego wsparcia, ale nie będę nikogo wyróżniał. Nigdy do żadnej partii nie należałem i niech tak pozostanie. Wszyscy pracujmy dla naszej małej Ojczyzny.
Zamierza pan utrzymać fundusz sołecki, ale także stworzyć dodatkowy budżet dla wsi. Na jakie zadania?
Mieszkańcy wsi chcieliby mieć większy wpływ na dystrybucję pieniędzy dla sołectw. Brak tej komunikacji z mieszkańcami terenów wiejskich uważam za jeden z problemów dotychczasowej kadencji. Zdarzało się, że gmina coś wiosce dała, ale nikt się im wcześniej nie pytał, czy chcą. Mieszkańcy wsi nie zawsze chcą i potrzebują tego, co my, mieszkańcy miasta, chcemy im dać. Obiecałem wszystkim sołtysom, że co kwartał będzie obowiązkowe spotkanie burmistrza z sołtysami, żebyśmy wiedzieli, czego oni potrzebują. Dlatego chciałbym, żeby była większa swoboda decyzyjności mieszkańców wsi. Dopilnuję, żeby przynajmniej dwa razy w roku pracownicy Centrum Integracji Społecznej wybrali się na tereny wiejskie. Mieszkańcy wskażą, co należy przyciąć itd. Oni płacą takie same podatki jak my w mieście. W ostatnich latach dużo mieszkańców miast wyprowadziło się na wieś i to oni pokazali miejscowym, że trzeba walczyć o swoje. Ten trend odwracania się ludzi z wiosek od burmistrza został zainicjowany przez mieszkańców, którzy sprowadzili się na wieś. Lepiej znali swoje prawa.
Planuje pan budowę centrum ratowniczego dla ochotniczej straży pożarnej wraz z postojem dla karetki pogotowia. W której części miasta?
W pobliżu obwodnicy miasta jest teren, który może być na to przeznaczony. Pod remizą w mieście jest często kłopot z zaparkowaniem samochodów strażaków przyjeżdżających na akcje. Kiedy wozy wyjeżdżają do akcji, to jest zamieszanie – sygnalizacja świetlna, duży ruch przy szkole, ostry zakręt. Obecna strażnica jest za mała, brakuje miejsca. Nowa strażnica powinna być przygotowana przynajmniej na pięć pojazdów, w której garażować będzie mógł wóz bojowy z drabiną. Taka potrzeba też jest, tym bardziej, że mamy wiele bloków mieszkalnych. Będę starał się o wykup gruntu na ten cel, mam nadzieję, że finansowo wesprze nas Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Wiele akcji strażackich przeprowadzanych jest przecież na drogach krajowych. Chciałbym, żeby karetki też stacjonowały w miejscu zadaszonym. Jeżeli nie garaż, to chociaż wiata. Zimą, kiedy szyby samochodów w nocy przymarzają, dojazd karetki na miejsce zdarzenia może być przez to opóźniony. W tym samym kompleksie z jednostką OSP i miejscem postojowym karetki można byłoby wyznaczyć miejsce na magazyn zarządzania kryzysowego wraz z salką. Miejsce takie mogłoby służyć chociażby na wypadek zdarzenia drogowego z udziałem autobusu i koniecznością zapewnienia schronienia dla poszkodowanych. I kolejna rzecz w tym kompleksie ratowniczym – schron. Jeżeli będzie budowany obiekt od podstaw, to dobrze byłoby wzmocnić stropy i pod spodem zrobić schron.
Drugim miejscem, o którym myślę w kontekście schronu, będzie budynek, który planuję wybudować przy głównym skrzyżowaniu w mieście, na miejscu tego ostatniego czworaka. Nie ulega wątpliwości, że jak rozpoczniemy remont budynku poczty konnej, to muszą powstać mieszkania komunalne. Mam plan, aby budynek mieszkalny powstał naprzeciw budynku poczty konnej. Pod tym budynkiem można zbudować parking podziemny, który w razie potrzeby może służyć jako schron. A w historycznym budynku hotelu poczty konnej powinna mieścić się część reprezentacyjna urzędu miejskiego.
Temat budowy urzędu jest rozważany od kilku lat i teren, o którym pan mówi, przy głównym skrzyżowaniu też był brany pod uwagę.
Co do budynku urzędu miałem trochę inny pomysł. Jest projekt modernizacji poczty konnej. Jestem jak najbardziej za tym, żeby to wyremontować. Ale wizja hotelu do mnie nie przemawia. Nie mówię, że w Pniewach nie jest potrzebny hotel, ale czy to jest zadanie gminy? No nie za bardzo. Ten budynek starej poczty mógłby być takim ratuszem, częścią reprezentacyjną, siedzibą Urzędu Stanu Cywilnego. Jest w bardzo dobrym miejscu, dobrze skomunikowany, ale trochę mało miejsc postojowych w pobliżu. Można – bo już pytałem konserwatora zabytków – dobudować część nowoczesną i pod nią zbudować parking podziemny, który również mógłby służyć jako schron.
Jeżeli chodzi o obecny urząd, to uważam, że należy zaraz wykuć drzwi z tyłu budynku, przy obecnej sali sesyjnej, aby umożliwić dostęp dla osób niepełnosprawnych. Większość ludzi przychodzi do urzędu od strony parkingu. Chciałbym, żeby ta obecna sala sesyjna stała się punktem przyjęć. Cały dół urzędu nagle stanie się dostępny. Nie będzie tych kilku stopni schodów, które powodują utrudnienie dla niepełnosprawnych. A dzisiaj sala sesyjna nie jest potrzebna w takim znaczeniu jak przed laty. Sesje odbywają się w Centrum Kultury. Wydaje mi się też, że jest potrzeba przywrócenia kasy w urzędzie miejskim. Bardzo często od ludzi słyszę, że chcieliby płacić w urzędzie, mimo iż jest możliwość płacenia w banku.
Dzisiaj, po kilku miesiącach kampanii, mam zupełnie inną perspektywę. Widzę zupełnie inne rzeczy niż przed kampanią. Ludzie przekazują istotne dla nich informacje i to wcale nie są sprawy warte miliony, bardzo często drobiazgi, ale utrudniające życie.
Obecnego jeszcze prezesa Pniewskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego trzeba zapytać również o politykę mieszkaniową gminy?
Remonty bardzo starych mieszkań są strasznie drogie. Lepiej budować mieszkania nowe niż remontować stare. Dzisiaj mamy o tyle lepszą sytuację, że ten PTBS będzie miał możliwość budowy, wcześniej byliśmy obciążeni kredytami. Stare mieszkania najlepiej sprzedać, a inwestować w nowe. Miałem ten komfort, że mogłem się uczyć zarządzania mieszkaniami starymi, gminnymi i mieszkaniami we wspólnotach. Zakończyliśmy niedawno remonty tych wspólnotowych, z udziałem finansowym mieszkańców. Takie fundusze były do tej pory tylko na wspólnoty, ale dały możliwość wyremontowania i docieplenia budynków zarówno Pniewach, jak i np. w Chełmnie.
Budowa i rozbudowa placów zabaw to też jeden z punktów pańskiego programu?
Osiedle kwiatowe jest duże, a placu zabaw nie ma. Ludziom podoba się Park Sokoła, ale mówią, że nie jest do końca funkcjonalny. Byłem niedawno w naszej partnerskiej gminie Lübbenau. Niby nic takiego, ale jest tam wielka piaskownica, a w niej plac zabaw, leci woda, dzieci również się w błocie bawią, cały jest drewniany, ciężko dzieci z tego miejsca przywołać. Chciałbym kilka pomysłów z tego placu zaczerpnąć. Plac zabaw na Osiedlu Wyzwolenia super działa, ale wymagał będzie w niedługim czasie też gruntownego remontu, bo jest bardzo intensywnie użytkowany. Myślę też o placu zabaw w parku ze ścieżką ekologiczno-przyrodniczą i skateparkiem i wcale nie chcę wszystkiego zabetonowywać, ale stary betonowy plac wykorzystać jako podstawę nowego. To nie jest tak, że nie podoba mi się lokalizacja przy ul. Ks. Maciejewskiego. Ludzie, którzy tam się wybudowali, obawiają się hałasu w najbliższej okolicy i trudno im się dziwić. Byłem w takim miejscu w Wolsztynie i dowiedziałem się, że młodzież do późna przebywa na takim placu. Bliskość domów spowoduje, że ich mieszkańcy utracą spokój. Dlatego warto przemyśleć inną lokalizację. Plac zabaw nie jest tak „głośny”, dzieci szybciej wracają do domów. Powiedziałem sobie, że będę działał dla dobra mieszkańców, a nie wbrew im.
Na czym polegać ma zapowiadana skuteczna polityka proinwestycyjna?
Bardzo bym chciał rozwinąć dział marketingu w urzędzie. Wydaje mi się, że on nie funkcjonuje tak, jak się należy. Chciałbym, żeby ten dział promował to, co mamy najlepsze w gminie, a nie skupiał się tylko na podawaniu aktualności. Chciałbym zatrudnić do tego referatu osobę z biegłą znajomością języka angielskiego oraz zagadnień marketingowych, aby potencjalny przyszły inwestor poczuł się zaopiekowany, aby informacje o atutach naszej gminy były dostępne w mediach społecznościowych, dziś tak mocno oddziaływujących na nasze życie. W obecnych czasach nie można wypatrywać tylko inwestorów, którzy chcą budować wielkie hale. Rozwijają się firmy średnie i małe. Można pozyskać dewelopera, który wybuduje hale z mniejszych modułów. Gwarantuję, że w krótkim czasie miejsca te będą zajęte. Trzeba jednak znaleźć właściciela, który będzie chciał sprzedać ziemię, my zbudujemy tam drogę, doprowadzimy media, aby ułatwić pozyskanie inwestora. Deweloperzy chętnie wybudują taką halę. My nie musimy w to inwestować. Pomóżmy temu biznesowi się tutaj sprowadzić i rozwijać. Tak robią choćby w Tarnowie Podgórnym.
Dziękuję za rozmowę.
Sławomir Chamczyk