Praca z niepełnosprawnymi nie zawsze może być zdalna
Przez ostatnie miesiące nieczynne były szkoły podstawowe i średnie, a ich uczniowie musieli korzystać ze zdalnych metod pozyskiwania wiedzy. W nieco innej sytuacji znalazły się placówki oświatowe przeznaczone dla niepełnosprawnych.
Osoby niepełnosprawne wymagają stałego wsparcia i rehabilitacji, zwłaszcza ci, którym ciężko zjawiać się na zajęciach poza domem. Placówki zapewniające pieczę osobom specjalnej troski nie mogą więc pozwolić sobie na całkowicie zdalną pracę.
– Musi to być nieustanna ciągłość. W tym roku w trakcie lockdownu, wszystkie placówki opiekuńcze były zamknięte przez prawie trzy miesiące. Był z tym duży problem. Natomiast świadczone były specjalistyczne usługi opiekuńcze w indywidualnym trybie. Można w takich przypadkach podpisać stosowne dokumenty, że jeździmy do danych osób na własną odpowiedzialność. Teraz jest o tyle łatwiej, że są czynne gabinety i możemy w nich przyjmować ludzi. Trzeba też wziąć pod uwagę, że placówki kształcenia specjalnego działają trochę inaczej. Przede wszystkim szkołom masowym pan premier swoją decyzją nakazuje zamknięcie. Natomiast w przypadku szkół specjalnych, decyzję taką może podjąć dyrektor po konsultacji z organem prowadzącym. Dlatego kilka oddziałów w naszej szkole funkcjonuje stacjonarnie – opowiada fizjoterapeuta i nauczyciel w Zespole Szkół Specjalnych im. Jana Brzechwy w Szamotułach, Maciej Chałupka.
Następnie dodaje: – Myślę, że w tej chwili z zajęć szkolnych korzysta blisko połowa uczniów, około 50-60 na 140 kształcących się w niej osób. Zdalna fizjoterapia jest po prostu magią, to nieporozumienie. Wobec czego dyrektor szkoły uznał, że jeśli rodzic wyraża chęć, można po uzgodnieniu z terapeutą, pedagogiem czy logopedom, dowozić dzieci na różnego rodzaju zabiegi. Gros dzieci w okresie zamknięcia szkół nie uczęszczało na nasze zajęcia. Natomiast w przypadku niektórych dzieci z poważnymi dysfunkcjami, za zgodą rodziców, pracowaliśmy z nimi. Generalnie odbywa się to w ten sposób, że te dzieci które mogą docierać do szkoły, które rodzice mogą przywozić lub są dowożone busami, te uczestniczą w zajęciach szkolnych. Natomiast w ramach nauczania indywidualnego jeździmy do miejsca zamieszkania, podobnie jak w sytuacji zabiegów specjalistycznych. W domach opiekuję się około dziesiątką dzieci. Niektóre z nich muszę odwiedzać dwa, razy w tygodniu. W tym zawodzie akurat jest dużo pracy.
Poza zajęciami szkolnymi, pan Maciej prowadzi dla uczniów Sekcję Olimpiad Specjalnych. Liczy ona 30 członków. 20 z nich intensywnie ćwiczy i doskonali swoją kondycję fizyczną. Osoby należące do Sekcji Olimpiad Specjalnych, w każdą sobotę odbywają trzygodzinny trening sportowy.
– Zazwyczaj przez godzinę jeździmy rowerami uprawiając kolarstwo, do tego dochodzi godzina lekkoatletyki na stadionie, po czym sportową zaprawę kończymy ponownie przejażdżką rowerową. Członkowie sekcji sportowej z sukcesami reprezentują nas na zawodach ogólnopolskich, europejskich i światowych. Niestety, ze względu na pandemię nie są organizowane żadne turnieje. Z tego powodu nasi sportowcy bardzo cierpią, tęsknią za wyjazdami na imprezy do Warszawy, Wolsztyna. Nasza placówka edukacyjna nieco inaczej funkcjonuje, bo w szkołach masowych dzieci z utęsknieniem czekają na wakacje, a nasze dzieci są złe wtedy, kiedy są wakacje. Bo są spragnieni kontaktów z innymi, bycia z koleżankami, kolegami. Olimpiady Specjalne jako stowarzyszenie umożliwiają nam pracę z absolwentami szkoły. Po opuszczeniu naszej placówki edukacyjnej, dzieci specjalnej troski albo dostają się do warsztatów terapii zajęciowej, albo trafiają do Centrum Integracji Społecznej przy ul. Franciszkańskiej albo są skazane na dom. Natomiast w Sekcji Olimpiad Specjalnych nadal mogą trenować osoby, które zakończyły naukę w naszej szkole. Jest to ważne, ponieważ byli uczniowie nie pozostają sami, nie są w izolacji – oznajmia Maciej Chałupka.
ika