15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

Myśliwi z „Daniela” świętują 50-lecie

Od pół wieku chronią dziką przyrodę

Pogoda, zdaniem myśliwych, może być dobra albo bardzo dobra. W sobotę 20 kwietnia była dobra, czyli było zimno, ponuro, choć na szczęście nie padało. Tego dnia Koło Łowieckie „Daniel” w Szamotułach świętowało, oczywiście w kniei, 50-lecie powstania. Bardzo uroczyście.

Na inaugurację roku jubileuszowego, bo sobotnia uroczystość to dopiero początek świętowania, myśliwi zaprosili gości do uroczyska w lasach kobylnickich, na skraj łąk nad Samą, gdzie stanęła piękna, drewniana kapliczka św. Huberta. Przed laty umieszczono tam już głaz upamiętniający 30-lecie koła.

Myśliwi jak rodzina

Historia „Daniela” sięga 14 kwietnia 1974 r., kiedy to kilkoro pasjonatów myślistwa: Ludwik Borowiak, Alojzy Frąckowiak, Andrzej Jęczmyk, Kazimierz Kaszkowiak, Tadeusz Klause, Tadeusz Olejniczak, Łucjan Regulski, Bolesław Spychała i Ryszard Wegner zarejestrowało koło łowieckie. W sobotniej uroczystości wzięło udział trzech z nich: Klause, Wegner i Jęczmyk.

– Chciałbym wyrazić dla nich naszą wspólną wdzięczność i cześć, owacją i oklaskami – zwrócił się do zebranych w kobylnickim lesie prezes „Daniela” Łukasz Heckert. I owacja była.

Już 20 kwietnia 1974 r., podczas pierwszego walnego zebrania, w poczet członków koła przyjęci zostali Franciszek Grzegorczyk, Stanisław Heckert, Marian Słotwiński oraz Janusz Polański. Ten ostatni, również uczestniczył w sobotnich obchodach jubileuszu.

Dziś mija 50 lat od pamiętnego pierwszego walnego zebrania koła „Daniel”. Ilu zacnych ludzi dołączyło na przestrzeni tych lat do naszego koła, ile niesamowitych wspólnych spotkań, polowań zbiorowych i indywidualnych nosimy w naszej pamięci… – wspominał prezes Heckert.

I dodał: – Szanowni państwo, proszę wybaczyć moje osobiste zwierzenie, ale to koło jest starsze ode mnie. Jako mały chłopak wychowałem się w tym kole, w tym łowisku, wśród tych niesamowitych ludzi stanowiących naszą łowiecką brać.  Czy to wśród radosnych chwil, czy trudnych – jesteśmy dla siebie jak rodzina.

Koło „Daniel” gospodaruje na obszarze pomiędzy Szamotułami, Obrzyckiem a Sycynem. – Nasze łowisko jest cudowne, bogate w zwierzynę. Od jarów na Dołędze, przez bagna sycyńskie, młodniki jaryszewskie, uroczyska
w dębach, las mieszany nad Wartą, stawy słopanowskie – teraz ponownie napełnione wodą – łąki śródleśne ciągnące się od Twardowa do Karczemki, pola Dobrogóstowa, Gaju, Kobylnik, Piotrkówek i Ludwikowa, jezioro Zielone i Moczadło – to są ostępy i uroczyska, z którymi każdy z nas wiąże wspaniałe wspomnienia i łowieckie przeżycia –
mówi Heckert.

 

Ponad cztery dekady prezesury

W okresie 50 lat „Daniela” funkcję prezesa koła pełnili kolejno: Bolesław Spychała, Marian Słotwiński, Andrzej Indyka, Czesław Zasada, a później – od roku 1981 do 2023 – czyli przez 42 lata, bijąc wszelkie rekordy, Zenon Jerzykiewicz. – Nie jest łatwo po takich rekordzistach teraz być prezesem – zauważa Heckert.

Obok prezesa, najważniejszą postacią w kole łowieckim jest łowczy. Na kartach historii „Daniela” szczególnie zapisali się dwaj z nich: Tadeusz Olejniczak i Łucjan Regulski. Pełnili funkcje przez wiele długich lat. Po nich stanowisko łowczego piastowali Maciej Hoffmann, Łukasz Heckert i obecnie Marek Kwapisz. Aktualny zarząd uzupełniają: Krzysztof Horłoza (skarbnik), Jarosław Gmerek (podłowczy) i Łukasz Pfeiffer (sekretarz). Koło liczy obecnie 44 członków, w tym 4 diany.

– 50 lat naszego koła, to pół wieku gospodarki łowieckiej prowadzonej na terenie dzierżawionego obwodu. To udana reintrodukcja danieli, czyli zakup i ponowne zasiedlenie łowiska tym gatunkiem, dorodna populacja jeleni, zasilanie łowiska wpuszczanymi bażantami, ochrona pól przed szkodami łowieckimi wyrządzanymi szczególnie przez dziki, dokarmianie zwierzyny w okresie zimowym i uprawa poletek zaporowych – podsumowuje pół wieku pracy myśliwych prezes Heckert.

 

Przede wszystkim chronią

Wdzięczni swojemu patronowi, św. Hubertowi, za wstawienniczą opiekę nad kołem, członkowie „Daniela” postanowili dla uczczenia 50 rocznicy ufundować i postawić w łowisku kapliczkę ku czci świętego. Jak postanowili, tak zrobili. Autorką urokliwej rzeźby przedstawiającej św. Huberta z jeleniem jest ukraińska artystka Viktoria Popova.

– Jeleń z świetlistym krzyżem jest jak myśliwski hejnał, który opowiada o niesamowitym duchowym przeżyciu, którego doświadczali różni święci: Hubert, Eustachy, i którego doświadczyć może każdy z nas – w kniei, w najpiękniejszej katedrze danej nam przez Pana Boga – objaśniał myśliwską symbolikę uczestnikom uroczystości w Kobylnikach Łukasz Heckert.

Prezes „Daniela” odniósł się też do pozornej sprzeczności pomiędzy ochroną zwierzyny, która jest celem łowiectwa, a polowaniem na nią.

– Trzeba to uczciwie powiedzieć: natura płaci swoim życiem za nasze życie
i to jest prawda niezależna od ludzkich przekonań. To, co myśliwy może zrobić, to wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za tę ofiarę, tzn. za cud stworzenia, za hodowlę, za życie natury, ale i za jej śmierć –
zaznaczał. – Dlatego kusza jaką na figurze dzierży święty Hubert nie jest ozdobą, ale jest symbolem wielkiej odpowiedzialności – dodał.

Heckert zwracał uwagę, zwłaszcza nie myśliwym, na rolę tradycji łowieckiej, tak wykpiwanej obecnie przez różnej maści pseudoekologów i aktywistów.

– W zwyczajach i tradycji łowieckiej odnaleźć można głęboką symbolikę, wyrażającą wdzięczność i szacunek myśliwych dla zwierzyny. Świadczy o tym  tradycja pokotu, czyli oddania czci upolowanej zwierzynie granymi hejnałami,  ostatni kęs, czyli uhonorowanie zwierzyny i wyposażenie jej w podróż
w zwierzęce zaświaty gałązką jedliny włożoną do pyska, a także tradycja pieczęci, czyli gałązki symbolicznie zakrywająca śmiertelną ranę, wyrażającej żal myśliwego, że zadał zwierzynie ból i śmierć –
tłumaczył. – Na pytanie, jaki jest sens tradycji łowieckiej w dzisiejszych czasach, chciałbym odpowiedzieć zdaniem widniejącym na ścianie gospody w Starnberg, w małej bawarskiej miejscowości, a brzmi ono: „Tradycja nie jest kultem popiołów, ale przekazywaniem płomienia”.

 

„By on był zawsze tutaj”

Najważniejszym punktem sobotniej uroczystości była Msza św. podczas której ks. Grzegorz Baranowski, w towarzystwie ks. Tomasza Rena, poświęcił kapliczkę św. Huberta. – Dzisiaj będąc wdzięcznymi świętemu Hubertowi za opiekę nad myśliwymi, chcemy mu podziękować właśnie święcąc tę kapliczkę, byśmy tu przychodząc mogli wzywać jego wstawiennictwa i orędownictwa. By on był zawsze tutaj obecny, byśmy tu od niego mogli czerpać siłę do dobrego, chrześcijańskiego życia – powiedział ks. Baranowski.

Jubileuszowe obchody w leśnej kniei zakończyły życzenia dla jubilata.

Pół wieku waszego aktywnego udziału w kształtowaniu ekologicznej świadomości w naszym regionie warto docenić i podziękować wam za pielęgnowanie wartości związanych z ochroną dzikiej przyrody – dziękował wiceburmistrz Szamotuł Dariusz Wachowiak.

Jako młody chłopak uczestniczyłem w świetnych polowaniach zbiorowych w „Danielu”, kończących się, nieraz hucznie, przy leśniczówce pana Tadeusza Klause – wspominał Kwiryn Naparty, nadleśniczy Nadleśnictwa Pniewy, życząc członkom jubilata sukcesów na niwie łowieckiej. Szczególne podziękowania skierował na ręce wspomnianego Tadeusza Klause, leśniczego Leśnictwa Żurawiniec.

Życzenia pomyślności myśliwi otrzymali także od starosty Beaty Hanyżak, kierownictwa przedsiębiorstwa Gałopol, Wojciecha Matysiaka oraz Barbary i Jerzego Najderków. Do życzeń radny Najderek dołączył „coś na rozgrzewkę”. Z kolei Polski Związek Łowiecki uhonorował koło „Daniel” Złotym Medalem Zasługi Łowieckiej.

Po części uroczystości bardzo oficjalnej, przyszedł czas na część mniej oficjalną, czyli przy grillu i herbatce czarodziejce.

Marek Libera

 

Na zdjęciu u góry: Viktoria Popova i jej dzieło

 

– Knieja, to najpiękniejsza katedra dana nam przez Pana Boga – przekonuje Łukasz Heckert

 

Kapliczkę św. Huberta poświęcił ks. Grzegorz Baranowski

Poprzedni
Następny