„Ciekawość świata jest w szkole zabijana”
– Niecałe czterdzieści procent uczniów ma w szkole dostęp do stołówki. To są straszne dane. Nie ma miejsca, gdzie można by usiąść, odpocząć, nie mówiąc o zjedzeniu czegoś w komfortowych warunkach – mówi Mikołaj Perz, świeżo upieczony absolwent szamotulskiego liceum im. ks. Piotra Skargi, działacz Młodej Lewicy. Z okazji rozpoczęcia roku szkolnego młodzieżówka Nowej Lewicy zaprosiła media na konferencję prasową poświęconą kondycji polskiej edukacji.
Czwartek, 1 września, teren przed wejściem do Szkoły Podstawowej nr 1 w Szamotułach. Dziennikarzy oczekują aktywiści lewicowej młodzieżówki: Małgorzata Holoszka, Dominik Witkowski i Mikołaj Perz. Temat konferencji – ubóstwo menstruacyjne w polskich szkołach, e-legitymacje, Historia i Teraźniejszość oraz raport o stanie polskiej oświaty.
– Młoda Lewica to młodzieżówka partyjna Młodej Lewicy, frakcji Wiosna. Zrzeszamy młodych ludzi o poglądach lewicowych, progresywnych, proekologicznych – wyjaśnia na wstępie Małgorzata Holoszka.
I przechodzi do rzeczy: – Mamy w planach składanie wniosków do szamotulskich szkół o różowe skrzynki. Ważne jest, żeby te skrzyneczki były we wszystkich placówkach, ponieważ według badań fundacji Różowa Skrzyneczka, jedna na sześć dziewczyn musiała kiedyś opuścić lekcje ze względu na to, że nie miała coraz to droższych środków do higieny intymnej. Uważamy, że każda kobieta powinna czuć się swobodnie i mieć taki sam dostęp do nauki jak panowie, także w okresie menstruacji. To naprawdę duży dyskomfort, kiedy nie ma się dostępu do tych środków.
Frustrujący HiT
– Bardzo nas frustruje nowy przedmiot w szkołach jakim jest Historia i Teraźniejszość. Naszym zdaniem jest to przedmiot absurdalny i jest to łatanie dziury w systemie edukacji, który trzeba gruntownie zmienić, a nie zalepiać dziury tworząc nowe problemy – wyjawia pogląd Młodej Lewicy na HiT Dominik Witkowski. – Podręcznik profesora Wojciecha Roszkowskiego jest niedopuszczalny, jest brutalnym policzkiem dla systemu edukacji. Wprawdzie to nauczyciel decyduje o wyborze podręcznika, ale nie można się oszukiwać jak wygląda polski system edukacji, jaka panuje biurokracja, ile nauczyciel musi wypełniać dokumentów. Sam jestem na studiach na specjalności nauczycielskiej, więc uczę się jak to wszystko ma wyglądać i trochę jestem przerażony jak bardzo zbiurokratyzowane jest nauczanie.
Witkowski podkreśla, że wcale nie zdziwi go powszechny, mimo wszystko, wybór podręcznika prof. Roszkowskiego przez nauczycieli. Bo tak łatwiej, bo nie mają czasu na przygotowanie własnych materiałów.
– Jeśli taki podręcznik jest dopuszczony do użytku, to nie świadczy to dobrze o polskim systemie edukacji, bo tego w ogóle nie można nazwać podręcznikiem – tłumaczy.
Co tak irytuje młodych lewicowców w podręczniku Roszkowskiego? Choćby rozważania autora na temat in vitro, w tym słynne pytanie: „Kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci?” Witkowski przyznaje, że wprawdzie istnieje dowolność wyboru podręcznika przez nauczycieli, ale już samo jego dopuszczenie przez ministerstwo do użytku jest skandaliczne.
– Szkoła powinna być wolna od ideologii, a właśnie ten podręcznik przedstawia różne poglądy pana autora. I nie jest on obiektywny w tym, co przedstawia – zaznacza Małgorzata Holoszka.
Młodzi lewicowcy zgadzają się, aby dzieło prof. Roszkowskiego traktować jako publikację naukową, jako lekturę uzupełniającą, ale absolutnie nie chcą by było traktowane jako podręcznik szkolny, który ma edukować młodzież.
Pytani, czy domagając się usunięcia „Historii i Teraźniejszości 1945-1979” z listy podręczników nie są w gruncie rzeczy zwolennikami cenzury, zapewnili, że absolutnie nie.
– My mówimy – szkoła powinna być wolna od ideologii, powinna być wolna od narzucania nam poglądów – podkreśla Holoszka. – Powinniśmy sami móc krytycznie spojrzeć na różne sprawy, a nie, że jakaś książka narzuca nam co mamy myśleć. A w podręczniku do HiT-u znajdują się poglądy autora podręcznika, a nie obiektywna prawda.
Zdaniem Mikołaja Perza podręcznik „nie powinien faworyzować żadnej strony”. – A ten podręcznik ewidentnie faworyzuje i tu jest problem. Oczywiście możemy zapoznawać się z różnymi opiniami, ale nie możemy faworyzować żadnej strony. Powinno być zaprezentowane jakieś zdanie przeciwne. Podręcznik nie może atakować żadnej grupy społecznej – przedstawia swój punkt widzenia.
– Generalnie całe środowiska lewicowe są zrównane do najgorszych ideologii, które przewinęły się przez historię – uzupełnia myśl kolegi Małgorzata Holoszka.
– Autor krytykuje walkę kobiet o swoje prawa, uważa, że to nie jest właściwe, że po prostu kobiety powinny poddać się temu co było od zawsze i że to jest jedyny właściwy kurs naszej kultury. To jest niedopuszczalne. Czy też atak na osoby czarnoskóre – dodaje Perz.
Co proponują młodzi lewicowcy?
„Gruntownie zmienić system edukacji” – odpowiadają chórem. Przede wszystkim oczekują położenia nacisku na kształcenie praktyczne, na zdobywanie umiejętności. Chcieliby wdrożyć młode pokolenie w życie społeczne.
– Ludzie młodzi nie chcą głosować, nie chcą się angażować w różnego rodzaju aktywności społeczne. Politycznie nie chcą się angażować, nie interesuje ich to. I jest w tym bardzo duża wina szkoły – uważa Dominik Witkowski.
Na uwagę, że ta gorzka diagnoza wskazuje także na brak efektów działań podejmowanych również przez Młodą Lewicę, brak umiejętności dotarcia do młodych, Witkowski mówi: – Jednak z roku na rok mamy coraz więcej działaczy, więc… Wydaje się to zmieniać. Dopiero zaczynamy. Najgorzej jest właśnie zacząć, znaleźć pierwszych działaczy, rozruszać to.
Na pytanie, czy lewica przygotowuje się do wyborów samorządowych w Szamotułach, z których wiele lat temu zniknęła, aktywiści zapewniają, że o tym myślą.
– Chcemy to naprawić, będziemy chcieli tu, w Szamotułach, rozruszać ludzi, stworzyć nasze struktury. Będziemy coś próbowali zrobić – wyjaśnia Mikołaj Perz.
I przedstawia najnowsze projekty: – Już w lipcu złożyliśmy pismo do pani starosty z prośbą o powołanie powiatowego rzecznika praw ucznia. Przy okazji chcemy powołać młodzieżową radę powiatu. Ale jak na razie oficjalnej odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Dostałem informację, że prawdopodobnie zostaniemy zaproszeni na rozmowę, ale na razie oczekujemy na oficjalną odpowiedź. I do tego składamy pismo z prośbą o wprowadzenie e-legitymacji szkolnych, aby ułatwić życie uczniom. To jest bardzo proste, potrzebna jest tylko aprobata dyrekcji szkół. A większość szkół jest już wpisana do systemu ministerstwa edukacji. W Szamotułach nie ma na razie szkół z e-legitymacją.
Nie tylko e-legitymacje
– Jako Młoda Lewica stworzyliśmy raport o stanie polskiej oświaty – informuje Perz. – Tworzyliśmy ten raport przez całe wakacje. Przebadaliśmy – za pośrednictwem ankiet – prawie dziesięć tysięcy osób. Zadaliśmy bardzo obszerne pytania, skorzystaliśmy z wcześniejszych badań. Raport przedstawia wszystkie najważniejsze problemy naszej oświaty, również nauczycieli. Najważniejsze to braki kadrowe i niskie płace. Widać, że coraz mniej osób wybiera się na studia pedagogiczne. Widać, że nauczyciel to nie jest zawód atrakcyjny, jego prestiż spada. Nauczyciele nie są przedstawiani w dobrym świetle. Niedługo się okaże, że przy proponowanych wzrostach pensji minimalnej sprzątaczka zarobi tyle, co dyplomowany nauczyciel. Taka sytuacja jest niedopuszczalna.
– Ja teraz, w czasie wakacji, zarabiam więcej, niż będę zarabiał po studiach w szkole – dodaje Dominik Witkowski. – Jest to strasznie demotywujące. No ale ktoś musi uczyć dzieci. Potrzebujemy ludzi, którzy będą uczyć dzieci. I nauczyciele nie mogą tak mało zarabiać, bo nagle rząd obudzi się z brakami kadrowymi liczonymi nie w tysiącach, a dziesiątkach tysięcy wakatów.
Mikołaj Perz, maturzysta, a od października student Politechniki Poznańskiej, chce, aby szkoła była przyjazna dla uczniów. – Dlatego nasz pierwszy krok to wprowadzenie e-legitymacji szkolnych. Musimy iść z duchem czasu, nie możemy tak jak w dziewiętnastym wieku siedzieć w ławkach i słuchać wykładu nauczycieli. Dzieci w pierwszej klasie nawet nie są gotowe, aby siedzieć w tych ławkach osiem godzin i słuchać co nauczyciel ma do powiedzenia.
Według Perza klasy są zbyt liczne, co powoduje, że nauczyciele nie są w stanie dotrzeć do każdego ucznia z przekazem, czy pomocą. – Dzieci muszą potem chodzić na dodatkowe zajęcia, które nie są przez szkołę oferowane, chodzą na korepetycje, na które nie wszystkich rodziców stać. To wszystko jest skutkiem niedoboru nauczycieli i niedoinwestowania oświaty – diagnozuje.
Z raportu przygotowanego przez aktywistów wynika, że młodzież szkolna chciałaby na lekcjach więcej eksperymentów i doświadczeń. – Niestety, na to nie ma czasu z powodu przeładownia programu. Nie można winić nauczycieli – nie mają czasu, bo mają tyle do zrealizowania, że nie są w stanie przeprowadzić ciekawszych zajęć – zaznacza Perz.
– Jest wiele szkół, które nie mają sal chemicznych, biologicznych, brakuje pieniędzy na preparaty do doświadczeń. A doświadczenia są najważniejsze – podsumowuje rozważania o stanie oświaty Małgorzata Holoszka.
I dodaje: – Już starożytni Grecy mówili, że nauka powinna być rozrywką dla umysłu. Tymczasem dzisiaj nauka to przykry obowiązek, a ciekawość świata jest w szkole zabijana.
Mikołaj Perz zwraca uwagę na jeszcze jedną, bardzo doczesną kwestię – braku w szkołach stołówek.
– Niecałe czterdzieści procent uczniów ma w szkole dostęp do stołówki. To są straszne dane. Nie ma miejsca, gdzie można by usiąść i odpocząć, nie mówiąc o zjedzeniu czegoś w komfortowych warunkach – powiedział na zakończenie konferencji.
(mal)
FOTO: Mikołaj Perz, Małgorzata Holoszka i Dominik Witkowski – Młoda Lewica. Mają ambicje zmieniać polską oświatę