Tu zawsze wszyscy mi pomagali
Niewielu sportowców ma to szczęście zorganizować imprezę sportową na wysokim poziomie, w swojej rodzinnej miejscowości. Jest to tym bardziej trudne, kiedy ta miejscowość jest niewielka, bo i środki, i infrastruktura i zainteresowanie biznesu musi iść w parze. To wszystko udało się spiąć w jedną całość jednemu z najlepszych tyczkarzy ostatnich lat, Piotrowi Liskowi.
Żeby zrozumieć specyfikę Dusznik i zamiłowania mieszkańców tej gminy do sportu, a do lekkiej atletyki zwłaszcza, wystarczy cofnąć się do roku 2015. W marcu tegoż roku, słabo jeszcze znany w świecie tyczki Piotr Lisek zdobywa brązowy medal Halowych Mistrzostw Europy w Pradze – swoje pierwsze trofeum międzynarodowe. I cóż dzieje się w Dusznikach? Kiedy Piotr wraca do rodzinnego domu, na ulicy, przy której mieszka czekają tłumy, żeby mu pogratulować, uścisnąć dłoń, zaśpiewać „Sto lat”, zdobyć autograf, zrobić sobie zdjęcie z medalistą i życzyć dalszych sukcesów. A jest wieczór, zimno i ciemno. Pół roku później, w sierpniu zdobywa również brąz, ale już mistrzostw świata, na otwartym stadionie, w Pekinie. I znów feta, tym razem przy ośrodku kultury. Piotr to wszystko pamięta i planuje odwdzięczyć się lokalnej społeczności. Stąd pierwszy mityng, który odbył się 18 maja 2018 roku. Dwa lata pandemii, niepewność w sprawach organizacji imprez masowych spowodowały, że drugi mityng odbył się w roku 2022. Ale warto było czekać.
Piotr Lisek zapowiadał, że poziom sportowy będzie wyższy niż przed czterema laty i słowa dotrzymał. Choć nie mógł przecież przewidzieć formy sportowej swoich rywali – zaproszonych kolegów ze skoczni. Wiedział też, że od strony organizacyjnej będzie o niebo lepiej. Wszak w jego projekt zaangażowało się Ministerstwo Sportu i Turystyki, Polski Związek Lekkiej Atletyki (obecny był wiceprezes związku Sebastian Chmara), główny sponsor polskich lekkoatletów Orlen, Bank Spółdzielczy Duszniki, lokalny dealer Volkswagena – firma Staszak, a także Gmina Duszniki i Powiat Szamotulski. Jednym z ważniejszych partnerów imprezy była stacja TVP Sport, wszak bezpośrednią relację mogła oglądać cała Polska. Dopisali przede wszystkim kibice, bo cóż byłaby to za impreza sportowa, gdyby na trybunach nie zasiedli widzowie. I jeszcze dopisała pogoda. Nie było słabych punktów.
Mityng „Lisek w domu”, który odbył się 20 maja na dusznickim stadionie obserwowali nie tylko miejscowi kibice, znajomi rodziny Piotra, jego sąsiedzi i przyjaciele. Przyjechały gwiazdy polskiego sportu – były znakomity czterystumetrowiec Marek Plawgo, wielokrotna medalistka mistrzostw świata i Europy w skoku o tyczce Monika Pyrek, były wieloboista, a obecnie wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki i komentator telewizyjny Sebastian Chmara, wielokrotna medalistka mistrzostw świata i Europy (na przełomie lat 80-tych i 90-tych) w pięcioboju nowoczesnym Dorota Idzi. Zagraniczną gwiazdą mityngu był rozpoznawalny na całym świecie Philippe d’Encausse – francuski trener tyczkarzy, w tym najbardziej znanego z nich, Renaud Lavillenie. Zawody w Dusznikach obserwował także znany z zamiłowania do lekkiej atletyki, Wojewoda Wielkopolski Michał Zieliński, starosta powiatu szamotulskiego Beata Hanyżak, burmistrzowie i wójtowie gmin powiatu szamotulskiego.
– Ten mityng kosztował mnie i nie tylko mnie wiele wysiłku, ale ludzie, którzy przyszli i stworzyli fantastyczną atmosferę oddali nam wszystko z nawiązką. Cieszę się, że udało mi się skoczyć tak dobry wynik właśnie tutaj. Było naprawdę super i myślę, że wszyscy się dobrze bawili. Zawsze podkreślam, że to nie jest wiejski mityng, tylko profesjonalny mityng na wsi, pewnie jeden z nielicznych, a może jedyny na świecie. Tu zawsze wszyscy mi pomagali, więc chcę im się odwdzięczyć – mówił po zawodach w Dusznikach Piotr Lisek.
Na zaproszenie Piotra Liska odpowiedziało ośmiu tyczkarzy, w tym Paweł Wojciechowski i Robert Sobera. Ponadto w zawodach udział wzięło trzech Niemców, Francuz, Belg i Amerykanin. Piotr Lisek opuszczał najniższe wysokości. Do walki włączył się na poziomie 5,50 m. Dwóch skoczków na tym poziomie zakończyło udział, dwóch odpadło na niższych wysokościach. Gospodarz zawodów był tego dnia w wyśmienitej formie. W pierwszej próbie skoczył 5,80 m, poprawiając o pięć centymetrów rekord mityngu sprzed czterech lat. Niewiele brakowało, by skoczył 5,85 m. Drugie miejsce ex aeqo zajęli Francuz Ethan Cormont i Amerykanin Matt Ludwig. Obaj pokonali poprzeczkę na wysokości 5,60 m. Z tą samą wysokością uporali się Niemiec Torben Blech i Belg Ben Broeders, ale o ich niższej pozycji zadecydowała większa ilość zrzutek. Paweł Wojciechowski i Niemiec Raphael Holzdeppe zakończyli konkurs na 5,50 m, Niemiec Tom-Linus Humann skoczył w najlepszej próbie 5,40 m, a Robert Sobera 5,20 m.
– Dobrze, że to się stało właśnie tutaj, bo czuję, że Piotrek się odblokował. Bardzo mi się podobały jego skoki, zwłaszcza te, gdy próbował osiągnąć 5,85, bo to był ten Lisek sprzed lat – mówił trener duszniczanina Marcin Szczepański. A sam bohater zawodów liczy, że w tym sezonie, jeszcze wysoko poskacze.
– Nic nie zmieniłem w przygotowaniach i wszedłem w sezon letni czując, że jestem w formie. 5,85 mogło być, na pewno. Liczę, że w tym sezonie będzie coraz wyżej, ale jak zawsze, nic nie deklaruję – ocenił Piotr Lisek
Sławomir Chamczyk