Nie zmarnujmy tego, co mu zawdzięczamy
W piątek 19 stycznia w Szkole Podstawowej w Biezdrowie świętowano 150. rocznicę urodzin patrona: Wincentego Witosa. Nieortodoksyjnie i optymistycznie, jakby był to jubileusz ukochanego dziadka.
Imię Wincentego Witosa i nowy sztandar szkoła w Biezdrowie otrzymała w maju 1987 r. Działacz polityczny Polskiego Stronnictwa Ludowego nie jest wymarzonym patronem dla uczniów, o czym świadczy jego posępne popiersie stojące w korytarzu na parterze biezdrowskiej szkoły. Lekko przestrasza kolejne pokolenia pierwszoklasistów.
Część oficjalna obchodów jego 150. urodzin była jednak wolna od sztywności, co wyraźnym rozbawieniem nie raz potwierdzała publiczność zgromadzona w hali sportowej. Zamiast przeglądu jedynie słusznych piosenek i wierszy patriotycznych wykonywanych na baczność, przy których młodsi widzowie tylko by się nudzili, mogliśmy obejrzeć spektakl teatralny. Uczniowie przedstawili życiorys patrona w lekko żartobliwym tonie. Jeżeli była więc mowa o wspinaniu się na kolejne szczeble kariery politycznej, to grający Witosa aktor z doklejonym wąsem wchodził z pełną powagą coraz wyżej na szczeble drewnianej drabiny.
W programie uroczystości były również folklorystyczne tańce, mini-orkiestra cymbalistów, próbka gwary poznańskiej, harce grupy taneczno-konnej i pokaz mody z czasów Polski międzywojennej, do ścieżki dźwiękowej z filmu „Lata dwudzieste, lata trzydzieste”. Podczas piątkowej gali wręczono nagrody laureatom szkolnego konkursu wiedzy historycznej, które ufundowała Lokalna Grupa Działania „Puszcza Notecka”. W przerwach między występami artystycznymi trwała loteria fantowa przygotowana przez rodziców. Przychód z niej zasilił konto Rady Rodziców.
Na sztalugach ustawiono wystawę portretów patrona wykonanych przez uczniów, w tym również całkiem udanych karykatur, jakby wyjętych wprost z przedwojennych gazet satyrycznych. W holu sali sportowej mieliśmy wystawę uczniowskich makiet i stół z domowymi wypiekami, przy którym dyżurowali rodzice.
W sali na rozkładanym ekranie przewijał się przegląd kartek urodzinowych, które dzieci stworzyły z okazji 150. urodzin Wincentego Witosa. Jak własnemu dziadkowi nie szczędziły mu fruwającego konfetti, zimnych ogni, śmiesznych czapeczek, lukrowanych tortów i kolorowych baloników. I dobrze się stało, że upuszczono nadmiar powietrza z nadętego balonika, którym niepotrzebnie otacza się wielu patronów zasłużonych dla historii naszego kraju. W ten sposób dzieci uczyniły posępnego Witosa trochę bardziej przystępnym. Oswoiły go i udziadkowiły w dobrym tego słowa znaczeniu.
Poseł Krzysztof Paszyk powiedział: – Możecie być dumni z takiego patrona. Niewiele szkół może poszczycić się patronem, któremu zawdzięczamy to, że Polska jest dziś krajem wolnym, i że możemy posługiwać się naszym własnym językiem. Wielu historyków jasno dowodzi, że odradzająca się po 123 latach niebytu Polska nie ocalałaby i nie uratowałaby swojej wolności bez Witosa,. Nie bez przyczyny stawiamy go na równi z ojcami polskiej wolności: Ignacym Janem Paderewskim, Romanem Dmowskim i Wojciechem Korfantym. Pięknie przypomnieliście w waszym występie rolę Wincentego Witosa w wydarzeniach 1920 roku.
Zwolennik Józefa Piłsudskiego, redaktor Stanisław Cat-Mackiewicz chwalił postawę premiera Witosa podczas wojny polsko-rosyjskiej, bez którego wysiłku mogłaby zakończyć się dla nas fatalnie: – Witos zrobił co mógł dla uświadomienia włościan o ich obywatelskich, narodowych i państwowych obowiązkach. Jest rzeczą niewątpliwą, że latem 1920 roku odegrał ogromną rolę w dziejach Polski. Dowiódł równocześnie, że w odrodzonym państwie chłopi dojrzeli do funkcji pełnoprawnych obywateli.
Chociaż innym razem dodał też łyżkę dziegciu do beczki miodu, oceniając go jednym zdaniem: – Zanadto zdrowego rozsądku, a za mało książek.
Historycy skwapliwie wypominają premierowi Witosowi niefortunne decyzje jego drugiego rządu z 1923 r., nieumiejętnie zmagającego się z hiperinflacją i upadającą gospodarką. Wysłanie uzbrojonego wojska i policji przeciw demonstrantom w Krakowie w listopadzie 1923 r. skończyło się śmiercią 33 osób.
14 stycznia 2024 r. w Wojniczu prezydent Andrzej Duda z emfazą porównywał zatrzymanie posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika do bezprawnego przetrzymywania i dręczenia 11 działaczy politycznych, w tym Wincentego Witosa, w twierdzy brzeskiej. Tymczasem Witosowi nie byłoby dziś po drodze ani z rządami Prawa i Sprawiedliwości, ani Platformy Obywatelskiej, ani z hierarchiami kościelnymi.
Aresztowany nocą z 9 na 10 września 1930 r. w pociągu Kraków-Tarnów trafił bez postawienia żadnych zarzutów do wspomnianej twierdzy brzeskiej. Opuścił ją 27 listopada 1930 r. po wpłacie niebagatelnych 10 tys. zł kaucji (można ją porównać do dzisiejszych 100 tys. zł). Proces brzeski rozpoczął się 26 października 1931 r. Jedenastu oskarżonym (w tym Witosowi) działaczom PSL „Piast”, PSL „Wyzwolenie” i Polskiej Partii Socjalistycznej zarzucono przygotowywanie w latach 1928-1930 zamachu stanu. Autokratyczna władza, która w 1926 r. dokonała skutecznego zamachu, obalając legalny demokratyczny rząd, sama próbowała zarzucić to innym. Nie pierwszy i nie ostatni raz złodziej najgłośniej krzyczał „Łapać złodzieja!”. Oskarżeni zostali z zarzutów oczyszczeni, chociaż ostatecznie skazano ich za działalność w ugrupowaniu Centrolew zwalczającym system rządów sanacyjnych, jako największe zagrożenie dla polskiej demokracji. Witos dostał wyrok półtora roku więzienia i trzyletniego pozbawienia praw publicznych. Nie doczekał finału rozprawy apelacyjnej w Sądzie Najwyższym w październiku 1933 r. Chcąc uniknąć więzienia, wybrał emigrację i 28 września 1933 r. przekroczył granicę z Czechosłowacją. Przebywał tam do 31 marca 1939 roku, gdy wkroczenie Niemców skłoniło go do powrotu. 3 kwietnia „antysanacyjny uciekinier” stawił się w prokuraturze w Krakowie. Stamtąd przewieziono go do więzienia w Siedlcach, gdzie spędził 3 dni, po czym został uwolniony. Wykonanie wyroku zawieszono mu na 6 miesięcy.
Przewrotność historii sprawiła, że kara z politycznego procesu brzeskiego ciążyła na Witosie jeszcze 77 lat po jego śmierci. W 2005 r. Polskie Stronnictwo Ludowe złożyło do Ministerstwa Sprawiedliwości rządu PiS wniosek o kasację wyroku Wincentego Witosa. Ministerstwo odmówiło: – W stanie faktycznym sprawy, ustalonym przez sąd pierwszej instancji i zaakceptowanym przez sąd odwoławczy zachowanie pana Wincentego Witosa i pozostałych oskarżonych z formalnego punktu widzenia wyczerpywało znamiona rosyjskiego kodeksu karnego z 1903 r. – który, o ironio, obowiązywał w II Rzeczpospolitej do końca sierpnia 1932 r.
W 2008 r. PSL ponowiło wniosek. Ministerstwo Sprawiedliwości w rządzie PO odrzuciło go, tłumacząc, że nie zachowały się oryginalne akta procesu brzeskiego i z tego powodu nie jest możliwe wszczęcie procedury kasacyjnej wyroków, jakie zapadły. Dopiero 25 maja 2023 r. Sąd Najwyższy uwzględnił w całości kasację rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara, złożoną 3 lata wcześniej i uchylił wyroki sądowe z 1932 r. obciążające oskarżonych w procesie brzeskim, w tym Wincentego Witosa.
Znamienne słowa Witos napisał w 1922 roku: – Musicie baczyć, aby nie wyzyskiwali waszej wiary ci, co Boga i Ojczyznę mają wciąż na ustach, ale sam fałsz i obłudę w duszy, co dla swoich prywatnych celów gotowi są nadużyć kościoła i ambony. Jakże są one aktualne po 100 latach.
Ostatnią, pełną nadziei odezwę napisał we wrześniu 1945 r., kilka tygodni przed śmiercią, leżąc w krakowskim szpitalu: – I znowu po latach ciężkiej rozłąki, schodzimy się razem w wolnej, niepodległej Polsce. Budujemy więc to nasze państwo na ruinach, zgliszczach i popiołach. Stawiamy gmach, w którym stale i niepodzielnie królować winny samodzielność, wolność, prawo i sprawiedliwość. Pomni przeszłości, budując w warunkach jak najtrudniejszych, baczmy pilnie, aby do tego gmachu nie dostały się zarazki zgnilizny i rozkładu mające go zniszczyć, gdy on ma stać wiecznie. Świadomi swoich praw i obowiązków, jak i odpowiedzialności przed przyszłością i narodem, stańcie razem do pracy, pracy wytrwałej, tworząc dobra konieczne dla współczesnych i potomnych.
Dzisiaj by zapewne dopowiedział: – I nie zmarnujmy tego znowu.
RB
Foto: Po udanym występie czas na wspólną fotkę!