Koncepcja punktu przeładunkowego koło Samołęża
„Nie budujmy atmosfery strachu”
Na posiedzeniu komisji budżetu, w środę 27 stycznia, wronieccy radni zapoznali się z koncepcją punktu przeładunku odpadów komunalnych z kompostownią w sąsiedztwie dawnego wysypiska śmieci w Samołężu. Przedstawiciele ratusza ostrożnie komunikowali, że mogłyby z niego korzystać także sąsiednie gminy.
Koncepcję przedstawiła Anna Olszowska-Waroś, specjalistka ds. ochrony środowiska z działu inwestycyjno-technicznego Przedsiębiorstwa Komunalnego Sp. z o.o. we Wronkach, które zamówiło dokument. Nosi dokładnie nazwę: „Koncepcja programowo-przestrzenna punktu przeładunku odpadów komunalnych wraz z kompostownią odpadów ulegających biodegradacji, opadów zielonych i osadów ściekowych dla miasta i gminy Wronki”. Zawiera założenia funkcjonalne, lokalizację, potencjalne trudności, listę wyposażenia i wymaganej dokumentacji. Punkt miałby znaleźć się na gminnej działce nr 251 (obręb Samołęż) o powierzchni ponad 27 tys. m², leżącej obok dawnego zrekultywowanego, gminnego wysypiska śmieci, dziś przypominającego naturalną górę.
Ideą budowy takich punktów przeładunkowych jest obniżenie kosztów transportu odpadów. Śmieci przybywa. Zmieniły się przepisy, które już nie obligują najbliższej instalacji w Mniszkach do przyjmowania odpadów z gminy Wronki. Zamiast kursowania wielu małych śmieciarek z gminy do instalacji ich przerobu lub zagospodarowania, po kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę, korzystniej jest tę samą ilość odpadów wysyłać mniejszą liczbą ciągników siodłowych ze specjalistycznymi naczepami z otwieranym dnem. Taka organizacja pozwala także wybierać firmy przyjmujące odpady z daleka, ale proponujące niższe opłaty za ich odbiór.
Instalacja za ponad 4 mln zł
Koło Samołęża wstępnie przewiduje się budowę kompostowni, gdyż koszty zagospodarowania odpadów biodegradowalnych są bardzo duże i wciąż rosną. Przy okazji miałby powstać punkt biodegradacji osadów ścieków, których PK Sp. z o.o. wytwarza ponad 2 tys. ton rocznie, a ich za odbiór trzeba słono płacić. Rozpatrywana jest także przeprowadzka na teren obok dawnego wysypiska Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych, który dziś znajduje się na dziedzińcu PK Sp. z o.o. przy al. Niepodległości we Wronkach. Przemawia za tym zwolnienie terenu w centrum miasta, mniejsza liczba personelu i większa pojemność. No i dziś mało kto praktykuje utrzymanie PSZOK w centrum miasta.
Co do pomysłu przenosin, zdania były jednak podzielone. Wstępne szacunki kosztów punktu przeładunkowego koło Samołęża wspominają o kwocie 73 800 zł za projekt i 3 981 510 zł za budowę, razem 4 055 310 zł. Wiceprzewodniczący RMiG Janusz Szulc powątpiewał, czy to wystarczy, gdyż ceny w budownictwie znów szybko idą w górę. I zastanawiał się nad okresem zwrotu kosztów budowy. Prosił o zapewnienie, czy punkt przeładunkowy faktycznie pozwoli zmniejszyć jednostkowy koszt odbioru odpadów. Olszowska-Waroś, powołując się na przykłady innych gmin, stwierdziła, że tak powinno być.
Przed ewentualną decyzją pozytywną potrzebna jest jeszcze jedna istotna wskazówka. W listopadzie 2020 r. Urząd Miasta i Gminy Wronki zapytał PKP S.A. Centrum Realizacji Inwestycji Region Zachodni w Poznaniu, czy przejazd kolejowy na drodze Samołęż – Koźmin, kluczowy dla obsługi planowanego punktu, pozostanie czynny w długoletniej perspektywie. Do dziś brak odpowiedzi.
Radna Agnieszka Bartniczak-Ginalska zapytała o podobne, ale zrealizowane w praktyce instalacje firmy, która wykonała koncepcję dla PK Sp. z o.o., żeby można je było obejrzeć i zwiedzić.
– Chcę zaznaczyć, że punkt przesypowy nie ma nic wspólnego z wysypiskiem. Ma na celu zebranie większej ilości odpadów, żeby można ją było przetransportować dalej – powiedziała Olszowska-Waroś. Po części wyprzedziła o kilka minut wspomnienia radnego Jarosława Mikołajczaka. – Często jeżdżę pociągiem Wronki – Poznań. Gdy istniało wysypisko w Samołężu, to było wątpliwej jakości „witaczem” gminy Wronki. Czy PK Sp. z o.o. zrobi wszystko, żeby ten punkt był schludnie zrobiony, żeby śmieci nie walały się po okolicy? – To już na szczęście nie te czasy, gdy śmieci walały się na wszystkie strony. W projekcie zawarte są kurtyny z zieleni i zadrzewień. To nie będą takie hałdy odpadów, jak na wysypiskach – odpowiedziała Olszowska-Waroś.
Wiceprzewodniczący RMiG Janusz Szulc przypomniał, że informacja o wronieckich planach wywołała już poruszenie wśród mieszkańców gminy Obrzycko przy granicy z gminą Wronki. Wiemy, że rozpoczęło się zbieranie podpisów pod petycją-sprzeciwem. Ludzie obawiają się wzmożonego ruchu ciężarówek i śmieci latających po okolicy przy silnych wiatrach.
Burmistrz Mirosław Wieczór stwierdził, że budowa punkt przesypowego pozwoliłaby ograniczyć w czasie i wartości podwyżki opłaty śmieciowej. W kontekście obaw sąsiadów z gminy Obrzycko powiedział: – Chcemy wejść porozumienie z innymi gminami, żeby był większy strumień wyselekcjonowanych odpadów. To też będzie pewien ukłon do innych gmin, gdyby były zainteresowane. Zasugerował możliwość wspólnego z nimi ogłaszania przetargów na odbiór odpadów w przyszłości.
– Problem jest przeogromny w tym, że dzisiaj cena odbioru odpadów galopuje. I nie zależy ani od burmistrza, ani od radnych, ani od mieszkańca tak do końca. Głównie jest kształtowana tym, że przepisy dotyczące odpadów są nieprecyzyjne. Kierunek, w którym poszło Ministerstwo Środowiska, jest tak niedobry, że powoduje wzrost cen odbioru odpadów. Nie możemy czekać, aż oni rozwiążą to systemowo, bo to może potrwać lata. My już dziś musimy komunikować społeczeństwu, że chcemy ten problem rozwiązać, a nie straszyć – dodał Wieczór.
Pojawiło się pytanie o odległość punktu przesypowego od najbliższych zabudowań. – Wymagane odległości minimalne są spełnione. Jest to koncepcja kogoś, kto się tym zajmuje. Ta firma nie pozwoliłaby sobie na budowie koncepcji, gdyby wiedziała, że są naruszone przepisy w związku z minimalnymi odległościami – zapewniała przedstawicielka PK Sp. z o.o.
Sprawdziłem z użyciem strony www.geoportal360.pl, że najbliższa posesja zamieszkana (w Koźminie) znajduje się w odległości około 650 metrów od granicy działki nr 251.
– Apeluję o niedyskutowanie o szczegółach. Rozumiem emocje, które będzie ten punkt budził. Natomiast uznaję, że jest to koncepcja wstępna do rozważenia. Wiadomo, że mogą się pojawić protesty, uwagi i zastrzeżenia. Myślę, że poruszanie tego tematu już teraz, wcześniej, daje taką możliwość, ale nie budujmy atmosfery strachu – powiedział Janusz Szulc.
Radny Michał Biedziak zasugerował, że warto byłoby wykorzystać bliskość linii kolejowej nr 351 Wronki – Szamotuły i przewidzieć możliwość budowy bocznicy do transportu odpadów.
Burmistrz Wieczór stwierdził, że jeśli nie usłyszy sprzeciwów na komisji, poprosi prezesa PK Sp. z o.o. o uczynienie kolejnego kroku: przygotowania projektu punktu przeładunkowego.
Radna z obwodu Stróżek i Samołęża Karolina Krygier stwierdziła: – Co do przejazdu kolejowego mam duże wątpliwości, czy pozostanie. Jeśli droga dojazdowej będzie wiodła przez las, to utonie on w śmieciach. Mieszkańcy Wartosławia i Chojna będą mieć kawał drogi do PSZOK pod Koźminem. Bliżej mają do dzisiejszego PSZOK we Wronkach. Liczę na to, że kiedy będzie gotowy projekt tego punktu przesypowego, to pan burmistrz ze mną umówi się na spotkanie z mieszkańcami Samołęża. Uspokoi ich, że to nie będzie im zawadzać, chociaż wzmożony ruch ciężarówek da się we znaki. Żeby nie było potem mówione, że ja, radna z grupy wiecznie niezadowolonych, czegoś nie dopowiedziała. Tak jak pan Jarosław Mikołajczak, dobrze pamiętam bałagan, gdy działał śmietnik.
Budowa na mokrej glinie?
Moim zdaniem nie będzie łatwo wybudować punktu przeładunkowego z innego powodu. Mam poważne wątpliwości, czy twórca koncepcji był świadomy problemów geologicznych, z jakimi na działce nr 251 zmierzy się projektant, a potem budowniczowie. Konsekwencją będą podwyższone koszty budowy, które bezpośrednio poniesie Przedsiębiorstwo Komunalne Sp. z o.o., a pośrednio jego klienci.
Teren wymaga karczowania drzew, wyrównania i wypoziomowania z dużym nakładem pracy i środków. Co gorsze, jest na nim duży udział gruntów gliniastych, które aż do powierzchni są przesiąknięte wilgocią. Woda zbiera się tam w wielu kałużach-zastoiskach, niewysychających nawet po kilku tygodniach głębokiej suszy. Ewidentnie pochodzi albo z naturalnego źródła, albo jest nieustającym wyciekiem spod zrekultywowanego wysypiska śmieci.
RB
FOTO: – Dobrze pamiętam bałagan, gdy działał śmietnik – wspomina Karolina Krygier, radna z obwodu Stróżek i Samołęża. Punktu przeładunkowego odpadów obawiają się także mieszkańcy Koźmina. Już dzisiaj w rejonie planowanej inwestycji walają się śmieci