15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

Jak w kabarecie

Radna Mejer: – No, takiego pytania nie zadaliśmy

Przewodnicząca Mejer zadała pytanie czy ktoś zawinił – Pan Roman odpowiedział Nie. Komisja nie miała więcej pytań”. Nie, to nie jest fragment skeczu kabaretu Mumio. To fragment jak najbardziej autentycznego protokołu z kontroli przeprowadzonej przez komisję rewizyjną Rady Miejskiej Szamotuł. Ciekawszego od skeczów Mumio.

Radna Grażyna Augustyniak to kobieta dociekliwa. Łatwo nie odpuszcza. Jest sennym koszmarem nie tylko gminnych urzędników. Od kilku miesięcy próbuje rozwikłać tajemnicę pewnej uchwały rady miejskiej sprzed dwunastu lat. O co chodzi?

21 września 2010 roku radni podjęli uchwałę, autorstwa burmistrza Kaczmarka, o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenów zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej w miejscowości Baborowo. Uchwała została przygotowała na wniosek z 2007 roku dwóch właścicieli gruntu, jednak do dzisiaj burmistrz jej nie wykonał. Dlaczego? Sprawę starała się wyjaśnić Agnieszka Czapka, szefowa wydziału nieruchomości w magistracie, na lutowej sesji rady. Burmistrz próbował wówczas uchylić starą uchwałę sprzed dwunastu lat. Bezskutecznie.

No więc…

W związku z tym, że od 2010 roku zmieniły się przepisy o planowaniu przestrzennym oraz w związku z tym, że na teren ten zostały wydane warunki zabudowy pod zabudowę jednorodzinną, odstępuje się od sporządzenia uchwały w sprawie przystąpienia do sporządzenia tego planu miejscowego, dlatego, że teren ten na dzień dzisiejszy uzyskał decyzję o warunkach zabudowy i przeznaczenie tego terenu zostało wykorzystane – tłumaczyła zawile potrzebę uchylenia niewykonanej uchwały z 2010 r. kierownik Czapka. Nie wyjaśniła jednak, dlaczego uchwała nie została wykonana w roku jej podjęcia, czyli 2010, czyli dwanaście lat temu. I to zainteresowało radnych. Zwłaszcza Grażynę Augustyniak.

Uchwała została wywołana przez radę w 2010 roku. Od tego czasu minęło dwanaście lat. Pytam się, co przez ten czas wydział robił? – pytała radna.

Po czym zrecenzowała pracę Włodzimierza Kaczmarka: – Z drugiej strony mamy do czynienia z bezczynnością pana burmistrza w tej sprawie. Komisja rewizyjna niby wszystko sprawdza, więc dziwię się, że ten temat został pominięty. Bo jeżeli pan burmistrz wszędzie zaznacza, że wydział nieruchomości nawet w pandemii pracował na 150 do 180 procent, to pytam się, co ten wydział wraz z panem burmistrzem robił przez tyle lat? Jest to według mnie niewykonanie uchwały, którą wywołała rada. Wywołujemy następne uchwały dotyczące zagospodarowania przestrzennego poszczególnych wsi, a ta została na boku?

Grażyna Augustyniak podkreślała, że fakt wydania przez burmistrza warunków zabudowy nie świadczy o wykonaniu uchwały rady. – Bo obserwując wasze poczynania, to powiem – wy najpierw wydajecie wuzetki, wydajecie pozwolenia na budowę, a później na tych terenach robicie plan zagospodarowania, żeby zaktualizować to, coście przedtem dokonali. I to jest według mnie grubo nie w porządku – wytykała urzędnikom w lutym dociekliwa radna.

Radni boją się unieść palce”

Grażyna Augustyniak nie byłaby sobą, gdyby swojego wystąpienia nie zakończyła kąśliwym komentarzem: – Ludzie w wioskach, na przykład w Przecławiu, Rudniku, nawet nie są za tym, abyście robili tam plany zagospodarowania tych terenów. Wiem, że ludzie złożyli tam masę protestów. I widzę, że urząd, który żyje z podatków mieszkańców, tych mieszkańców ma głęboko w poważaniu!

Po tym odważnym stwierdzeniu radna zauważyła, iż z pewnością wielu radnych podziela jej punkt widzenia, ale…

Zauważa to wielu radnych, którzy na pewno głosowaliby i mieli takie zdanie jak ja, ale niestety boją się unieść palce i zająć odpowiednie stanowisko – stwierdzała Grażyna Augustyniak i trzeba powiedzieć, że pani radna się wówczas pomyliła.

Jestem za odrzuceniem projektu uchwały – oświadczyła. Zdaniem Augustyniak uchwała z 2010 r. powinna obowiązywać i zostać wykonana. – Czekam na to, czy pan burmistrz wyciągnie konsekwencje wobec pracowników wydziału nieruchomości, bo to moim zdaniem jest skandal – zwróciła się do Włodzimierza Kaczmarka.

Radni niespodziewanie posłuchali Grażyny Augustyniak. Za projektem uchwały o uchyleniu tej starej, z 2010 r., zagłosowało tylko siedmiu radnych, przeciw zaś dziesięciu, z kolei dwóch wstrzymało się od głosu. Opozycję w głosowaniu wsparli Joanna Ludwiczak i Bartosz Węglewski oraz – częściowo – Damian Dubiel i Jan Dziamski, którzy to wstrzymali się od głosu. Taki wynik głosowania oznaczał, że burmistrz musi wykonać decyzję samorządu sprzed dwunastu lat.

– W związku z tym, że uchwała nie została wykonana przez tyle lat, chciałbym złożyć wniosek formalny do komisji rewizyjnej o wszczęcie kontroli w tej sprawie – zażądał w lutym Łukasz Heckert. I postawił pytania na które kontrolujący powinni znaleźć odpowiedź: – Kto zawinił, czy słuszne było udzielenie absolutorium panu burmistrzowi?

Kto zawinił?

Tą sprawą miała zająć się komisja rewizyjna – przypomina dzisiaj Grażyna Augustyniak. – Mieszkańcy ciągle czekają na realizację planu. To wstyd, że mieszkańcy tyle lat czekają. Jak długo ci ludzie mają czekać na plan?

Na ostatniej sesji rady miejskiej radna dopytywała o wyniki kontroli prowadzonej przez komisję rewizyjną.

Ta sprawa jest już zakończona – wyjaśnia Katarzyna Mejer, szefowa komisji rewizyjnej.

Jak wyglądała kontrola i jakie są ustalenia zespołu kontrolującego? Na pierwsze spotkanie zespół przygotował pytania, jednak „pani Agnieszka Czapka oświadczyła, że na pytania nie jest w stanie odpowiedzieć teraz i uczyni to na piśmie”. Na kolejnym posiedzeniu radni zapoznali się z odpowiedziami. Wynikało z nich, że „procedowanie planu zostało wstrzymane, ponieważ w obowiązującym studium tereny te nie były przeznaczone pod zainwestowanie”. Na trzecim posiedzeniu zespołu „pan Roman Luther ponownie przedstawił odpowiedzi udzielone na piśmie”. Kontrolę zakończyło pytanie, które przewodnicząca Mejer zadała kontrolowanemu inspektorowi Luthrowi. Czytamy w protokole: „Przewodnicząca Mejer zadała pytanie czy ktoś zawinił – Pan Roman odpowiedział Nie. Komisja nie miała więcej pytań”. Prawie jak w kabarecie Mumio.

Jestem zaskoczony, że komisja zakończyła już badanie sprawy, bo nie przypominam sobie żadnej informacji, żadnego protokołu nie otrzymałem, a to ja zgłaszałem potrzebę przeprowadzenia kontroli – irytuje się radny Łukasz Heckert. – Nie przypominam sobie aby na którejkolwiek sesji ten protokół był odczytany. A sposób przeprowadzenia kontroli, czyli zadanie pytań na kartce papieru, do których pani Czapka miała się ustosunkować w późniejszym terminie, budzi co najmniej zdziwienie. Jeżeli tak mają wyglądać wszystkie kontrole, to gratuluję.

Zdumienie Heckerta, jak i Augustyniak, budzi fakt, że komisja przede wszystkim nie przeprowadziła kontroli dokumentów w sprawie, czyli w gruncie rzeczy nie przeprowadziła żadnej kontroli.

– Na ostatnią kontrolę pan nie przyszedł. Była kierownik z materiałami – broni się Mejer.

Jakoś nie kojarzę informacji, że będzie ostatnia komisja rewizyjna. Ja zaproszenia nie otrzymałem – ripostuje Heckert. Dodajmy, że radny Heckert nie jest członkiem komisji rewizyjnej, ani tym bardziej zespołu kontrolnego.

Pani kierownik Czapka poinformowała, że plan nie będzie realizowany ze względu na to, że zostały wydane wuzetki. To ile tych wuzetek wydano? – pyta przewodniczącą Mejer Grażyna Augustyniak.

No takiego pytania nie zadaliśmy. Mogła pani przyjść i zadać – mówi Mejer.

Komisja rewizyjna ma swoich członków i to komisja rewizyjna została zobowiązana przez radę do przeprowadzenia kontroli, a nie że mamy przychodzić i zadawać pytania. Komisja opiera się na zgromadzonych dokumentach. A pani jakie dokumenty oglądała? Ja nie będąc członkiem komisji rewizyjnej nie mam prawa kontrolować dokumentów. A pani obowiązkiem jest – i za to pani bierze pieniądze – rzetelnie prowadzić kontrole. Pchaliście się do komisji, a w tej chwili olewacie wszystko!

Marek Libera

 

Poprzedni
Następny