Za mundurem panny sznurem. Augustyniak i Kaluga za strażackim
– Nikt tak nie działa jak oni, oni są wszędzie. Oni są prawą ręką policji, a policja ich prawą ręką – chwali radna Ilona Kaluga. Kogo? Strażaków ochotników!
Na ubiegłotygodniowej sesji Rady Miejskiej Szamotuł radni zajęli się uchwaleniem nowych stawek ekwiwalentu pieniężnego dla członków OSP z terenu gminy, uczestniczących w działaniach ratowniczych, akcjach ratowniczych, szkoleniach lub ćwiczeniach. Konieczność ustalenia ekwiwalentu wynika z przepisów nowej ustawy o ochotniczych strażach pożarnych, która weszła w życie 1 stycznia.
Nowe przepisy, stare stawki
Ustawa wprowadziła obowiązek uchwalania wysokości ekwiwalentu nie rzadziej niż co dwa lata. Intencją w tym zakresie ustawodawcy było zwrócenie uwagi radom gmin na konieczność podjęcia rozmów ze strażakami na temat ochrony przeciwpożarowej, w tym wysokości ekwiwalentu. Podczas prac legislacyjnych druhowie zwracali niejednokrotnie uwagę, że ekwiwalent uchwalany przez samorządy często jest zbyt niski, a jego wysokość nie była zmieniana przez wiele lat.
Co zaproponował burmistrz Szamotuł swoim strażakom? Ekwiwalent w takiej wysokości, jak w latach poprzednich. Czyli 10 zł za godzinę udziału w szkoleniach i 13 zł za godzinę uczestniczenia w akcjach ratowniczych.
– Mamy uchwalony budżet na rok 2022 i tam są zapewnione środki na wypłatę ekwiwalentu na poziomie dotychczasowym – uzasadniał projekt sekretarz gminy Karol Hartwich.
Ale nie wszyscy radni tę propozycję uznali za właściwą.
– Jak pan ocenia pracę naszej straży? – zapytała niespodziewanie Hartwicha Ilona Kaluga. Po czym wyjaśniła: – Ja uważam, że osoby te powinny otrzymać maksymalną stawkę. Nikt tak nie działa jak oni, oni są wszędzie. Oni są prawą ręką policji, a policja ich prawą ręką. Nie może być tak, że pan burmistrz ma najwyższą pensję, a oni ryzykują życiem. Powinniśmy docenić te osoby.
Odpowiadając radnej sekretarz gminy wyjaśnił, że bez zmiany budżetu manewrowanie stawkami będzie trudne. I przypomniał zapis ustawy o OSP o możliwości indeksacji stawek.
Hartwich ceni druhów
– Co dwa lata rada powinna wracać do tematu stawek – tłumaczył. – Ja cenię naszych druhów OSP. Uważam, że życie gminy bez jednostek OSP byłoby ryzykowne i wszyscy powinniśmy być im wdzięczni za pracę i zaangażowanie – doceniał ochotników.
Jan Dziamski sugerował konieczność konsultowania w przyszłości tematu ekwiwalentu z zarządem miejsko-gminnym OSP, zaś Grażyna Augustyniak zaproponowała podwyższenie stawek zgłoszonych w projekcie uchwały przez burmistrza.
– Ja stawiam wniosek o podniesienie stawki z 13 zł na 25 zł. Czym to motywuję? Pan burmistrz kiedyś wypowiedział się na sesji, że urząd wykonuje pracę w 150 do 180 procent. Natomiast ja jestem za tym, żeby podnieść strażakom stawkę, bo te osoby pracują w sytuacjach zagrażających ich życiu. Nie pracują na 150 procent, ale pracują na 200 procent, a nawet więcej – przekonywała.
I dodała: – Pan sekretarz uważa, że nie ma zabezpieczonych środków, ale skoro urzędowi na wszystko starcza, to nie starczy, żeby ludziom wypłacić za ich trudną pracę? A dla pana burmistrza na podwyżkę pensji o 8 tysięcy starczyło?
Zapędy Grażyny Augustyniak starał się studzić Marian Plachecki. Wskazywał, że budżet gminy na ten rok jest już uchwalony, a wszelkich w nim zmian może dokonać tylko i wyłącznie burmistrz, nie radni. Przewodniczącego rady szybko sprostował radca prawny urzędu Przemysław Czaczyk, wyjaśniając, że oczywiście rada może ustalić ekwiwalent jaki chce, nawet na najwyższym poziomie (32,33 zł). I to pomimo braku pokrycia w środkach budżetowych.
Kiedy wydawało się, że propozycja Grażyny Augustyniak zyskała sporą szansę na poparcie większości, głos zabrał Tomasz Łączkowski.
Chcą być społecznikami
– Mnie też zdziwiła ta niska kwota dla strażaków i skontaktowałem się ze strażakami, z szefem strażaków Jackiem Gołębiem. On mi powiedział – relacjonował Łączkowski – że strażacy rozmawiali niedawno na ten temat na zarządzie i w tej chwili oni nie wnioskują o żadne podwyżki. Trzeba to było zrobić na etapie prac nad budżetem. W chwili obecnej nie chcą podwyżek, oni chcą być postrzegani jako społecznicy.
Tomasz Łączkowski zaznaczył, że strażacy chętnie skorzystaliby z pomocy urzędu miasta w prowadzeniu pełnej księgowości, do czego zobowiązuje ich nowa ustawa.
– Na tym by im zależało – zdradzał marzenia szamotulskich ochotników. – A druga sprawa na której by im zależało, to żeby kupić nowy samochód strażacki dla OSP Otorowo, bo ich wóz, przejęty niedawno od OSP Baborowo, ma już 40 lat. Chcieliby, aby zabezpieczyć w przyszłorocznym budżecie kwotę na zakup auta.
Bartosz Węglewski zasugerował, po wysłuchaniu przekazu Łączkowskiego, aby temat finansów dla OSP solidnie przedyskutować przy okazji prac nad przyszłorocznym budżetem gminy. Ostatecznie większością głosów rada przyjęła stawki ekwiwalentu zaproponowane przez burmistrza.
(mal)
Na zdjęciu: – Nikt tak nie działa jak oni, oni są wszędzie – komplementuje strażaków Ilona Kaluga