15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

Fachowcy uważają, że szkoła się paliła

Ekspertyza jest „niechlujna”

            Sprawa wykonania instalacji fotowoltaicznej na dachu budynku Szkoły Podstawowej w Pniewach była jednym z tematów w ostatniej części sesji Rady Miejskiej Pniewy, która odbyła się 22 grudnia. Tematem zainteresował się poseł Zbigniew Ajchler.

Instalacja fotowoltaiczna na dachu pniewskiej szkoły powstała w ramach termomodernizacji obiektów oświatowych w gminie, prowadzonej w latach 2018-2020. W samą tylko pniewską szkołę podstawową zainwestowano ponad 4 mln zł. W zakres prac dotyczący szkolnych budynków weszły między innymi docieplenie ścian zewnętrznych piwnicznych, docieplenie części ścian zewnętrznych, częściowa wymiana stolarki okiennej, wymiana stolarki drzwiowej, docieplenie dachu wełną mineralną, malowanie elewacji gimnazjum, demontaż istniejącego oświetlenia, montaż 973 sztuk nowych opraw oświetleniowych LED, częściowa wymiana osprzętu instalacyjnego, częściowa modernizacja rozdzielni piętrowych, montaż instalacji fotowoltaicznej 40 kW na dachu budynku. Głównym założeniem termomodernizacji miały być wymierne efekty w postaci oszczędności energii.

Na czyją korzyść Pan działa?

Tymczasem w fachowość i rzetelność wykonania instalacji wątpią radni pniewscy Jacek Piechocki i Jacek Siminiak. Wielokrotnie podczas obrad Rady Miejskiej Pniewy przytaczali argumenty na poparcie swoich poglądów. Tematem grudniowej sesji była ocena ekspertyzy instalacji fotowoltaicznej na budynku pniewskiej szkoły, jaką mieli wykonać pracownicy Politechniki Wrocławskiej. Radny Jacek Piechocki bronił pracowników z Wrocławia, burmistrz Jarosław Przewoźny uważa, że dokument został sporządzony niechlujnie.

Mówi się, że ekspertyza jest subiektywna, nie odzwierciedla stanu faktycznego, że jest lakoniczna itd. Ekspertyza powołuje się na konkretne normy. Mówi o tym, że instalacja na szkole nie odpowiada normom, że stwarza wysokie zagrożenie katastrofą budowlaną, wysokie zagrożenie pożarem, wysokie zagrożenie elektryczne. Od roku mamy ekspertyzę zamówioną przez radnych, mamy ekspertyzę Instalbudu – firmy, która w październiku ubiegłego roku miała zastrzeżenia do tej instalacji, mamy opinię Politechniki Wrocławskiej z sierpnia, mamy ekspertyzę politechniki wrocławskiej z września i nic się nie zmienia. Jedyne co się zmieniło, w ekspertyzie politechniki wrocławskiej to jest informacja, że ta szkoła się paliła i są na to zdjęcia i jest ekspertyza. Ja może zacytuję: „najważniejszym argumentem przemawiającym za bardzo dużym zagrożeniem pożarowym istniejącej instalacji fotowoltaicznej jest fakt izolowania przewodów zwykłą taśmą izolacyjną”. Przypominam – w październiku ubiegłego roku nasza ekspertyza to zawierała, to był jeden z zarzutów – mówił radny Jacek Piechocki. Radny z Lubosinka, na potwierdzenie swoich słów cytował ekspertyzę sporządzoną przez pracowników wrocławskiej uczelni. I cytował dalej radny Piechocki: – „Przedstawiona sytuacja na zdjęciu nr 12 jest wysoce zagrażająca dalszemu funkcjonowaniu instalacji, ponieważ widać ewidentnie, że przepływający prąd z instalacji powoduje zwiększenie temperatury, co w efekcie doprowadzi do uszkodzenia izolacji, a w konsekwencji do pożaru. Taką sytuację zespół laboratorium wysokich napięć politechniki wrocławskiej odnotował na pierwszej wizji lokalnej i przedstawiono na zdjęciu nr 13”. Poinformował o tym pana burmistrza w sierpniu, a potem słyszeliśmy, że jest wszystko dobrze. Ani słowa o tym nie było. Jest zdjęcie nr 13 – okopcona ściana, spalony przewód, uszkodzone pokrycie dachowe. Przewód uległ uszkodzeniu w wyniku niepoprawnego zaizolowania oraz prowadzenia przewodów na dachu budynku. Dodatkowo można stwierdzić, że w tym miejscu nastąpiło zwarcie elektryczne, a w następstwie pożar (pożar wygasł samoistnie). Proszę państwa co jeszcze potrzebujemy? Bezpieczeństwo dzieci to jedno, a drugie – to marnotrawstwo pieniędzy. Wydaliśmy kupę kasy na tą termomodernizację i dobrze. Instalacja kosztowała kupę pieniędzy, ekspertyza 35 tys. zł, naprawienie odgromu, który jest na gwarancji – 67 tys. zł. O co tu chodzi? Za chwilę dojdziemy do sytuacji, że niezrobiona instalacja spowoduje, że będziemy płacić kary z powodu nieuzyskania oszczędności. W umowie zapisane są kary. Jeżeli nie będziemy uzyskiwać oszczędności, to będziemy płacić kary. Zróbmy z tym porządek. Panie burmistrzu, jeżeli mówi pan, że działam na szkodę gminy, to ja zapytam, na czyją korzyść pan działa? Ja zadam pytanie wprost. Czy pan otrzymuje wynagrodzenie od wykonawcy tej instalacji? Albo ktokolwiek, kto bierze udział w tej całej sprawie? Już powinniśmy być w sądzie z wykonawcą. Nie wiem czy państwo wiecie, ale dziś jesteśmy w sądzie z politechniką wrocławską, ponieważ burmistrz nie zgadza się z treścią ekspertyzy. Jesteśmy w sądzie o zapłatę za fakturę. Wzywam państwa, żebyśmy zajęli się tą sprawą na poważnie – grzmiał radny Jacek Piechocki.

Pan sobie zaprzecza

Burmistrz Jarosław Przewoźny uzasadniał, dlaczego gmina nie zapłaciła politechnice za ekspertyzę.

Sugestie, jakobym był finansowany przez firmę wykonawczą zostaną ujęte w protokole. Pan w każdym kolejnym zdaniu wysnuwa tezę, a potem jej zaprzecza. Myślę tutaj o pieniądzach za ekspertyzę. Tak, nie zapłaciliśmy za ekspertyzę, ponieważ – w naszym przekonaniu – jest zrobiona niechlujnie. Myślę, że spotkamy się w sądzie. Pan po raz kolejny prowadzi działania, które mogą być szkodliwe dla gminy. Co do politechniki, mamy pewne roszczenia i oczekiwania. Miała być przygotowana ekspertyza i liczyłem na to, że będzie zrobiona profesjonalnie ze względu na instytucję, a nie na ludzi, którzy się podpisywali. Uczelnia podpisała się pod chałturą, jakich mało. W związku z tym my nie jesteśmy w stanie, na podstawie tej ekspertyzy dochodzić swoich roszczeń. Pan doktor, który podpisał ten dokument, sam sobie go odebrał, gdzie w umowie jest ewidentny zapis, że musi nastąpić odbiór ze strony gminy. Nigdy takiego odbioru nie było. Autor sam odebrał sobie robotę, którą wykonał, a zrobił ją niechlujnie. Na tej podstawie – jeszcze raz mówię – nie możemy skutecznie walczyć o interes gminy. Każde wchodzenie w czasie takich spraw jak ta, będą kończyły się w sądzie. Cieszę się i wiem, że w sądzie się spotkamy. Być może politechnika będzie chciała od nas te pieniądze, natomiast my mamy podstawy do tego, żeby tych pieniędzy nie wypłacać. Dopóki praca nie zostanie wykonana ostatecznie do końca. Każde takie ingerencje społeczne mogą tylko zepsuć tą sytuację, w której jesteśmy. Wydaje mi się, że to bicie piany do niczego nie prowadzi. Ciągle depczemy w miejscu i słuchamy kolejnych opowieści, nawrotów do przeszłości. Pan mniej więcej prowadzi narrację TVP, że były premier Tusk jest odpowiedzialny za to, że dach się nie zamyka. My na każdym kroku – jak tylko jest to możliwe – dbamy o bezpieczeństwo i o ten obiekt – zapewniał burmistrz Jarosław Przewoźny.

Pozwólcie doprowadzić sprawę do końca

Z wiedzy posiadanej przez burmistrza wynika, że ktoś nieuprawniony chodził po dachu szkoły i mógł doprowadzić do uszkodzenia złączki, która mogła wywołać pożar, który samoistnie wygasł.

Pan mówi o pożarze. Było uszkodzenie, które zostało usunięte, natomiast, to uszkodzenie było mechanicznie. Była rozdepnięta złączka, która łączyła przewody. Ja przypomnę, że po tym dachu chodziły osoby nieuprawnione. Nie wiem kto tam nadepnął, ja nie. Bo ja ze swojej natury na dachy nie wchodzę. Myślę, że ptaki też nie poczyniły takich szkód. To jest takie ciągłe, sztuczne podtrzymywanie tematu, który już i tak jest w prokuraturze. Prędzej czy później wyegzekwujemy to. Dokument który został stworzony jest niewiele wart, na pewno nie tych pieniędzy, których w tej chwili nie chcemy zapłacić. A dopóki nie zapłaciliśmy, nie mogliśmy ponieść kosztów. Pan już nam je policzył. Natomiast nie liczy Pan tych wszystkich kosztów, które ponieśliśmy, dzięki pańskim działaniom. Proponuję zakończyć tą dyskusję. Sprawą zajmuje się prokurator, liczymy, że dokończy politechnika, są gwarancje, są zabezpieczenia finansowe, bo wykonawca cały czas ma zatrzymane pieniądze, którymi gwarantuje tą robotę. Nie stwarzajmy co chwilę jakiegoś zagrożenia, straszenia rodziców itd. Pozwólcie doprowadzić sprawę do końca – apelował burmistrz Jarosław Przewoźny.

Poseł interweniował w prokuraturze

O rozwiązanie tej sprawy apelował obecny na sesji poseł Zbigniew Ajchler.

Wpłynęła do mnie prośba o interwencję w sprawie, o której państwo mówicie. Ja muszę wdrożyć określoną procedurę. Zapoznałem się z częścią dokumentów, które posiadam. Nie jestem zawodowcem, nie jestem ekspertem, nie mogę wdrażać jakiegokolwiek działania, bo mógłbym skrzywdzić ludzi, byłbym nieobiektywny. Jak usłyszałem, że dzieci są zagrożone, że wystąpił pożar, poprosiłem o objęcie szczególnym nadzorem toczącego się już postępowania w Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu, która zleciła Prokuraturze Rejonowej w Szamotułach prowadzenie śledztwa w sprawie instalacji fotowoltaicznej w Szkole Podstawowej oraz w Ośrodku Sportu i Rekreacji w Pniewach. To jest bardzo trudny temat, też dla ludzi, których dzieci chodzą tutaj do szkoły. Do tej szkoły chodzi moja wnuczka. Jak usłyszałem o tym problemie, to myślałem, że oszaleję. Nie ma wartości większej niż nasze dzieci. Żeby sprawę ująć w ryzach profesjonalnych, taką podjąłem decyzję i taki nadałem ton tej sprawie. Myślę, że powaga urzędu, pana burmistrza, rozwiąże ten temat i uspokoi opinię publiczną – zakończył poseł Zbigniew Ajchler. Burmistrz Jarosław Przewoźny nie ukrywał zadowolenia, że sprawą zajmą się prokuratorzy.

Sławomir Chamczyk

 

FOTO: – Jak usłyszałem o tym problemie, to myślałem, że oszaleję. Nie ma wartości większej niż nasze dzieci – mówił poseł Zbigniew Ajchler

Poprzedni
Następny