
To nie jest jedyne zmartwienie rolników
Okazuje się, że tym razem obfite i częste ostatnio opady deszczu wprowadziły zamęt do rolniczego kalendarza. Zazwyczaj pojawiały się narzekania na dotkliwą suszę. Choć deszcz jest bardzo potrzebny do wzrostu roślin, niestety jego częstotliwość nasiliła się w nieodpowiedniej porze – kiedy akurat przydałoby się więcej słońca.
– Miejmy nadzieję, że to zmieni się w najbliższym czasie. Okres tegorocznych żniw nie jest lekki. Najpierw zasiewy trochę obeschły, a teraz po sporych opadach trudno zbierać zbyt mokre rośliny – mówi rolnik Jan Dziamski.
– Mamy już 7 czy 8 dni przerwy w żniwach, co rzadko nam się zdarza. Obawiamy się o tak zwany porost, czyli że zboże zacznie kiełkować w kłosach. A to obniży jakość zbiorów i oznaczać może kłopoty ze zbożami nasiennymi, wykorzystywanymi jako materiał siewny na rozmnażanie. Zbóż tych nie można poddawać procesowi suszenia w zbyt wysokich temperaturach, bo zabijamy zarodniki, sprawiając, że nie będą miały sił do odpowiedniego kiełkowania. Do tej pory (mowa o środzie 2 sierpnia – red.) zebraliśmy jęczmień ozimy, rzepak i zabraliśmy się za pszenżyto. Ale pogoda uniemożliwiła kontynuowanie prac. Musimy dokończyć też usuwanie pszenicy z pól – wyjaśnia Jan Dziamski z Krzeszkowic.
Prowadzi on wraz z synem gospodarstwo o powierzchni liczącej około 80 ha. Na 60 ha uprawiane są zboża, a około 20 ha pól przeznaczonych jest pod plantacje buraków, ziemniaków i kukurydzy. Panu Janowi udało się na razie przeprowadzić żniwa w około 50 procentach zasiewów zbożowych.
Gospodarstwo rolne Jan Dziamski przejął po swoim ojcu, stając się jego oficjalnym właścicielem w 1991 roku. W ciągu ostatnich 20 lat poczynił szereg wdrażanych sukcesywnie udoskonaleń, które unowocześniły standard gospodarstwa. W tym celu pozyskał dziesiątki tysięcy złotych w ramach dofinansowań na inwestycje.
Gospodarzy z gminy Szamotuły martwi też inny dylemat. Otóż 20 lipca cały obszar gminy (także gminy Obrzycko) został włączony do III, czerwonej, strefy najostrzejszych obostrzeń związanych ze zwalczaniem afrykańskiego pomoru świń.
– Dziwnym zbiegiem okoliczności, nie zrozumiałym dla wielu rolników jest fakt, że choć ognisko chorobowe wykryto trzy tygodnie temu w Chrustowie oddalonym 10 kilometrów od Szamotuł, obostrzeniami objęto całą gminę Szamotuły. Nigdy nie mieliśmy do czynienia z taką sytuacją – wypowiada się w imieniu środowisk rolniczych Jan Dziamski. – Uważamy, że zrobiono to na wyrost, nie wskazując tylko rzeczywiście zagrożonych miejsc. Jestem już trzeci raz w takiej strefie. Ostatnio rok temu ognisko chorobowe wykryto akurat u mojego sąsiada w Krzeszkowicach. Po upływie pół roku wprowadzone środki ostrożności zostały zniesione. Ale ponieważ trzy tygodnie temu objawy chorobowe ASF wykryto w Chrustowie, na nowo zastosowano obostrzenia. W praktyce zawsze przebieg strefy czerwonej ustalano według lokalizacji dróg wojewódzkich. Poprzednio był to teren drogi 306, Sękowo – Lipnica. Obecnie zasięg strefy rozszerzono na całą gminę Szamotuły, nie wyodrębniając jedynie terenów bezpośrednio graniczących z miejscem zdiagnozowania niepokojących objawów u zwierząt. Na przykład gmina Ostroróg, która jest o wiele bliżej od Chrustowa, nie została uznana za najbardziej zagrożoną. W przeciwieństwie do naszej gminy rozciągającej się na sporej połaci, począwszy od Koźla do Przecławia, liczącej ponad 30 kilometrów.
Strefa czerwona oznacza dla producentów tuczników szereg ograniczeń. W praktyce powoduje, że uzyskują oni niższe ceny za sprzedaż zwierząt. Nie mogą dostarczać ich do zakładów z którymi wcześniej handlowali. Obrót prosiakami i warchlakami jest już zupełnie utrudniony. We wspomnianej strefie, zwierzęta na ubój mogą trafiać tylko do wybranych rzeźni i za niższe ceny. Obecnie cena za 1 kg żywca kształtuje się (na dzień 3 sierpnia) na poziomie 8,30 – 8,80 zł. Hodowcy z czerwonej strefy tracą na niej około 50 gr. Komplikacje wiążą się też z koniecznością poszukiwania nowych zakładów do których można odstawiać trzodę chlewną, znacznie bardziej oddalonych od miejsc zamieszkania rolników.
– Przed wprowadzeniem ograniczeń, przyjmowano od nas zwierzęta na rzeź w Grodzisku, teraz musimy zgłaszać się do specjalnie wybranych punktów, położonych 70, 80 kilometrów od nas. Chodzi między innymi o firmę Gobarto. Dodatkowe utrudnienia sprawiają, że zwiększają się kolejki oczekujących na odstawienie tuczników na sprzedaż – podkreśla Dziamski.
I dodaje: – Strefa czerwona, różowa i niebieska mają przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się u zwierząt afrykańskiego pomoru świń. Zasady dotyczące wydzielania poszczególnych stref ustala Komisja Europejska. Na obszarze Polski wytycza je według ściśle określonych parametrów wojewoda przy udziale Inspekcji Weterynaryjnej. Jeszcze raz zaznaczę – zastanawiające jest dla nas, czym kierowano się obejmując strefą czerwoną, łączącą się z najdotkliwszymi obostrzeniami, aż cały obszar gminy Szamotuły? Nie wiemy jakie przesłanki zaważyły na tej decyzji.
Dziamski podkreśla, że przedstawione okoliczności zniechęcają do hodowania trzody chlewnej: – W Krzeszkowicach już tylko ja odstawiam zwierzęta na ubój. Osoby prowadzące gospodarstwa w strefie czerwonej muszą być przygotowane na poddawanie ich dokonywanym dwa razy w roku kontrolom, pod kątem zabezpieczania się przed rozprzestrzenianiem się zjawisk chorobowych.