
Zamiast się bawić, uruchomili stoisko handlowe. W szczytnym celu
Mogły spędzać wolny czas wakacji jak większość rówieśników, przed komputerem, na basenie albo grając w piłkę, ale… otworzyły uliczne stoisko handlowe z lemoniadą i dobrym ciastem. Dlaczego? – Bo chcemy pomagać biednym pieskom – mówi Nikola, lat 10, autorka przedsięwzięcia.
No więc skrzyknęło się ośmioro dzieciaków (siedem dziewczynek i jeden chłopak) z rejonu ulicy Kosynierów w Szamotułach, własnym sumptem przygotowali stoisko na niewielkim skwerze przy skrzyżowaniu Kosynierów z Rycerską i w minioną środę ruszyli z charytatywnym biznesem. Na słupie obok zawisł dumny napis: „Lemoniada, zakładki. Zapraszamy! Zbieramy na schronisko”.
– Mamy tu lemoniadę, ciasto (upieczone przez jedną z mam, bardzo smaczne), zakładki do książek (własnoręcznie wykonane), breloczki, otwieracze do soków, piłki – prezentuje stoisko Wojtek.
Do piątkowego południa dzieci zarobiły około 200 złotych, w sobotę w kasie było już 542 zł. Dochód będzie przeznaczony na wsparcie przytuliska dla zwierząt Wandy Jerzyk w Przyborówku. Tata Nikoli, Patryk Przybyłowski przewiduje, że najprawdopodobniej za zebraną gotówkę zakupiona zostanie karma dla zwierząt. Już zaoferował pomoc w transporcie.
– Chcemy prowadzić nasze stoisko do końca wakacji – deklaruje Wojtek. Wojtek co prawda właśnie wyjechał na wakacje, ale dziewczyny powinny dać radę bez męskiego wsparcia.
– Lemoniada! Pyszna lemoniada, piękne zakładki! Zbieramy na schronisko! – donośnym głosem reklamuje stoisko jedna z dziewczynek. Kiedy rozmawiamy, podjeżdża samochodem mama z gromadką pociech, akurat wybierają się do Chrzypska nad jezioro. Za piątaka kupuje lemoniadę. W gratisie dostaje piłkę.
– Ale jesteście ekipa fajna! – komplementuje małych handlowców.
– Ja się lemoniady napiję – do stoiska podchodzi kolejna klientka. – Ale tu sprzedawców! – dodaje rozbawiona.
O lemoniadę prosi też kierowca audi. – Gdzie tu skarbonka? Dziękuję bardzo, wszystkiego dobrego! – żegna się z dzieciakami i odjeżdża. Wcześniej oczywiście do słoika, pełniącego rolę kasy, wrzucił stosowny datek. Na bezdomne zwierzaki.
– Nie wiem na ile starczy im wytrwałości, i na ile pogoda pozwoli dzieciom prowadzić to stoisko, ale niech działają. Cel jest szczytny – mówi Patryk Przybyłowski.
Cel jest szczytny, warto więc przejeżdżając Ostroroską zjechać parę metrów w bok, na Rycerską, i wpaść do małych handlowców na lemoniadę. No i wesprzeć bezdomne pieski.
(mal)
Kiedy rozmawiamy, podjeżdża samochodem mama z gromadką pociech, akurat wybierają się do Chrzypska nad jezioro. Za piątaka kupuje lemoniadę. W gratisie dostaje piłkę. – Ale jesteście ekipa fajna! – komplementuje małych handlowców.