15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

4,2 procent mieszkańców za in vitro

Wdrażaniem programu in vitro ma zająć się marszałek

 

Z blisko 30 000 mieszkańców gminy Szamotuły, zaledwie 1830 obywateli wypełniło ankiety, w których odnieśli się do propozycji opracowania, przyjęcia i finansowania przez samorząd  programu in vitro. Taki rezultat przyniosły trwające od 1 do 31 marca, a zarządzone przez gminę, konsultacje. W trakcie głosowania zebrano 1264 (69,1 %) odpowiedzi na „Tak” i 566 odpowiedzi (30,9 %) na „Nie”.

Jak radni oceniają wyniki plebiscytu?

 

Marek Pawlicki (na zdjęciu), wiceprzewodniczący rady gminnej

– Można filozofować na różne tematy. Tylu ludzi postanowiło wyrazić swoje stanowisko. I możemy przyjąć, że jest to odpowiednikiem, przykładowo procentowego wyrażania opinii, bądź proporcjonalnie całości. W zależności od tego, jak byśmy na to patrzyli, jest to jakaś informacja, którą należy brać poważnie, a nie dyskutować nad tym, ilu ludzi wypowiedziało się. Bo nigdy u nas, czy to w wyborach, czy w jakichkolwiek referendach, nie bierze udziału więcej niż średnio, 35 procent ludzi. Efekt konsultacji stanowi pewien impuls dla wszystkich. Społeczeństwo wyraziło swój osąd w tym temacie w sposób dość jednoznaczny. Na „Nie” było tylko 31 procent. Osobiście spodziewałem się zupełnie innego wyniku. Jest dla mnie zaskoczeniem, że wynik tak się ukształtował. Nie zdawałem sobie nawet sprawy, że problem in vitro budzi zainteresowanie tak sporej rzeszy mieszkańców. Dlatego to istotny sygnał, że in vitro stanowi poważny problem, któremu samorząd powinien się przyjrzeć. Wynik referendum nie jest ostateczną decyzją, czy jakimkolwiek nakazem, jak postępować. Ale jest to ważna informacja w życiu publicznym – stwierdza nasz rozmówca.

Pytamy, czy gmina Szamotuły wspierała działania promujące konsultacje, mające na celu dotarcie do jak najszerszego kręgu mieszkańców i zachęcanie ich do zaakceptowania, bądź nie, programu in vitro?

– Urząd tego nie pilotował, nie organizował. Urząd tylko informował, podając, że została przyjęta uchwała dotycząca opracowania zasad upowszechniania in vitro. Rada zaprosiła też mieszkańców, za pośrednictwem uchwały, do wypowiedzenia się w ramach referendum – wyjaśnia wiceszef szamotulskiego samorządu gminnego.

Czy w momencie,  kiedy miejski samorząd szuka oszczędności, rezygnuje z wielu inwestycji, stać go na wdrażanie w życie programu in vitro?

Nie ma nic ważniejszego od zdrowia i szczęścia ludzi zamieszkujących tę gminę. Jeżeli rzeczywiście na terenie naszej gminy występuje problem z dostępem do metod in vitro, to uważam, że warto dofinansować działania, które to zmienią.

To oznacza, że gmina gotowa będzie w przyszłości wprowadzać w życie również inne zaproponowane przez obywateli programy medyczne, sponsorując je?

Musi mieć to podstawy naukowe. Wspieramy każde działania, szczepienia różnego rodzaju, badania przesiewowe. Wiele rzeczy podejmowanych na rzecz ochrony zdrowia wspiera rada i współfinansuje gmina.

Zatem in vitro jest istotniejsze, niż na przykład oświetlanie wieczorami wszystkich ulic w mieście, a więc od kwestii naszego bezpieczeństwa?

– Nie, nie, nie chciałbym posługiwać się tymi kategoriami, bo tu już schodzimy na manowce. Nigdy nie będę porównywał, czy dziura w drodze jest ważniejsza od zaszczepienia przeciwko Covid. Tutaj jest między innymi tak samo.

Ale radni muszą dokonywać takich porównań, zanim podejmą ostateczne decyzje. Nie uciekną od tego.

– Jasne. Ale nikt z nas nie będzie działał przeciwko temu, co służy ochronie zdrowia. Niezależnie od poglądów. Wiem, że są zwolennicy i przeciwnicy in vitro i każdy podejmuje decyzje w zgodzie z interesem gminy. Powinniśmy kierować się racjonalnym, zdrowym podejściem i przesłankami medycznymi. Reszta ewentualnych działań pozostaje w gestii rady. Najpierw musi pojawić się kolejny projekt uchwały na temat warunków dofinansowania programu, o którym mowa. Być może zrodzą się inne pomysły, inne rozwiązania.

 

Marian Płachecki, przewodniczący rady gminnej

W mojej ocenie niespełna 2000 osób, które wyraziły swój punkt widzenia w sprawie in vitro, to przecież nie jest tak mało. A ile osób wypowiada się na przykład odnośnie propozycji związanych z Budżetem Obywatelskim? Bywa, że 400. Też zdarzają się ułamkowe liczby. Na pewno radni, którzy rozsądnie myślą, nie są za tym, żeby gmina na swoje barki brała wydatki związane z realizowaniem programu in vitro. Ale okazuje się, że jego wdrażanie dla zainteresowanych gmin przejmie województwo. Pan marszałek przygotował już niezbędne formalności w tej mierze, odpowiedni regulamin. Jeśli jako gmina zajmowalibyśmy się zapewnianiem korzystania z metod in vitro, musielibyśmy ogłosić przetargi, złożyć zapytania ofertowe. To generuje dodatkowe koszty. Dlatego zajmie się tym wszystkim województwo.

 

Łukasz Heckert, radny gminny

Dla mnie wynik konsultacji byłby wiarygodny, gdyby wzięła w nich udział ponad połowa mieszkańców. 1830 głosy nie mogą więc być miarodajne. Tym bardziej, że docierały do mnie informacje, że mieszkający w Szamotułach nie mogli głosować, jeżeli nie są  zameldowani. A na dziś wymogu meldunku przecież już nie ma. Z kolei wprowadzono zasadę, że dzieci – nawet noworodki – mogą głosować, a reszta nie (części osób nawet to utrudniano).

Wielu zwolenników in vitro stwierdzało, że osoby starsze w ogóle nie powinny wyrażać swojego poglądu, bo co oni mogą wiedzieć na ten temat? Moim zdaniem tak nie jest, skoro mogły być brane pod uwagę dzieci i ich punkt widzenia. Poza tym mamy pandemię i z tego względu wiele osób, zwłaszcza starszych, wykluczonych cyfrowo, nie wiedzących o co chodzi w propagowanym przedsięwzięciu, wolało nie ryzykować i nie udało się na bezpośrednie głosowanie. Niestety, kosztem wprowadzenia in vitro cierpieć będą pozostali mieszkańcy, których podatki nie zostaną wykorzystane na to, na czym im zależy.

Rozmawiała

Izabela Karczewska

Poprzedni
Następny